W. Dajczak: Nie jestem w stanie spotkać się z panią marszałek

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Jarosław Miłkowski

W. Dajczak: Nie jestem w stanie spotkać się z panią marszałek

Jarosław Miłkowski

Nie jestem w stanie spotkać się z panią marszałek, gdy termin wizyty jest wyznaczany ad hoc na potrzeby konferencji prasowej – mówi W. Dajczak.

Panie Wojewodo, nie lubi Pan pani marszałek?
Znamy się od lat, trzykrotnie byłem radnym sejmiku województwa. W samorządzie współdziałaliśmy i wielokrotnie roz-mawialiśmy. Znam panią marszałek, a jeśli pan pyta, czy ją lubię, to odpowiadam, że tak.

W ostatnich dniach października nie szczędziliście jednak sobie nawzajem „uprzejmości”…
Spójrzmy na to, czego dotyczyła wymiana zdań. Rozmawiamy o pieniądzach dla województwa lubuskiego, o dużych kwotach – ponad 906 mln euro. To ogromna szansa dla regionu. Okres 2014-2020 jest ostatnią perspektywą, w której możemy liczyć na fundusze europejskie. Właściwe wykorzystanie tych pieniędzy pozwoli na rozwój województwa. W Hiszpanii zbudowano kilkanaście tysięcy kilometrów autostrad, jednak gdy pojawiły się problemy gospodarcze i społeczne, to utrzymywanie tych autostrad stało się problemem. Nie sztuką jest otrzymać pieniądze i lekkomyślnie je wydać. Ważne jest, żeby te pieniądze przeznaczyć na właściwe inwestycje. Według mojej wiedzy, województwo lubuskie nie należy do czołówki tych, które sprawnie pozyskują pieniądze. Jest to niepokojące. Moim celem jest zmobilizowanie wszystkich do wspólnego, skutecznego aplikowania o środki.

Z Waszych wypowiedzi można było jednak odnieść wrażenie, że mówicie do siebie na-wzajem, by nawzajem nie wtrącać się w swoje kompetencje.
Pani marszałek mówiła, żebym nie recenzował jej działań, a ja od tego między innymi jestem. Szkoda, że nie udało się spotkać z panią marszałek i omówić problemu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych oraz realizacji Regionalnego Programu Operacyjnego. Sądziłem, że pani marszałek przedstawi swoje oczekiwania, a ja będę mógł wesprzeć jej działania w ministerstwie.

Na serio nie jest Wam po drodze się spotkać? Na łamach „GL” pani marszałek odpowiadała Panu, że nie ma Pan czasu na kontakt z nią i wspólny udział w posiedzeniu Rady Rozwoju Województwa Lubuskiego, a ma czas narzekać na brak z nią kontaktu.
Zawsze powtarzam, że jestem otwarty na spotkania. Jednak nie jestem w stanie spotkać się z panią marszałek, gdy termin wizyty jest wyznaczany ad hoc na potrzeby konferencji prasowej zwołanej w urzędzie marszałkowskim. Mój kalendarz jest bardzo napięty i nie sposób ustalić datę spotkania z dnia na dzień, tym bardziej, jeśli na rozmowę przeznaczymy kilka godzin.
To kiedy się w końcu umówicie? Przecież z Gorzowa do Zielonej Góry czy w drugą stronę jedzie się tylko godzinę…
Często bywam w Zielonej Górze. Chciałbym, żeby nasza rozmowa była oparta na wzajemnym zrozumieniu – niezależnie od poglądów. Interes województwa lubuskiego jest najważniejszy, a tylko dzięki wspólnym działaniom jesteśmy w stanie osiągnąć cel, jakim jest dobro regionu. Jeśli pani marszałek neguje wszystko, co proponuje rząd premier Beaty Szydło, np. Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, to pan wybaczy…

Gdy już jednak się spotkacie, to o czym porozmawiacie?
Oczekuję wspólnych działań dotyczących realizacji Regionalnego Programu Operacyjnego oraz Kontraktu Terytorialnego. Na prośbę ministerstw zarekomendowałem projekty dotyczące obiektów kulturalnych, które mogłyby zostać włączone do Kontraktu Terytorialnego dla Regionu. To m.in.: Piastowskie dziedzictwo Świętej Jadwigi Śląskiej w Krośnie Odrzańskim czy adaptacja zabytkowego budynku Alexandra Gruschwitza na Państwową Szkołę Muzyczną w Nowej Soli. Jednak informacje dotyczące zgłoszonych przez panią marszałek propozycji nie wpłynęły do mnie z urzędu marszałkowskiego. Sam oceniłem, które projekty są ważne. Szkoda, że pani marszałek nie przedstawiła mi swoich priorytetów, nie powiedziała, dlaczego uznaje poszczególne projekty za istotne.

A nie możecie utworzyć jakiegoś zespołu międzyurzędowego, w którym byliby przedstawiciele urzędów: wojewódzkiego i marszałkowskiego?
Można… tylko trzeba tego chcieć. Prowadzenie polityki opartej na totalnej opozycji nie jest dobre dla regionu. Pojawiają się głosy, że pani marszałek i samorząd województwa chce pokazać, że PiS nie potrafi wykorzystywać pieniędzy unijnych. Ja w to jednak nie wierzę. Jestem przekonany, że pani marszałek zależy na rozwoju województwa. Rozumiem, że ostatnie miesiące to trudny czas dla zarządu województwa. Jednak zmiana władzy na poziomie krajowym nie powinna zmieniać polityki regionalnej. Pani marszałek i ja jesteśmy za Lubuskim, więc wystarczy usiąść i porozmawiać.

Spierał się Pan z marszałkiem co do terminów związanych z ZIT-ami. To jak to w końcu z nimi było?
Podczas spotkań zorganizowanych przez Ministerstwo Rozwoju m.in.: w styczniu, sierpniu i październiku, apelowano do samorządu województwa o skrócenie czasu oceny wniosków i podpisywania umów. Nie było mowy o zmianie terminów dla samorządów. Jeśli chodzi o obsługę konkursów na unijne pieniądze, to w części dotyczącej Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Lubuskie wypada przeciętnie na tle innych województw. Konkursy trwają od 229 dni do 340. Województwo opolskie zakontraktowało już 16 proc. pieniędzy, a my jedynie 6 proc. Problemem jednak nie jest składanie wniosków przez samorządy, ale zbyt długi czas ich oceny. Dla przykładu Gorzów w czerwcu złożył wniosek „Kształtowanie kompetencji kluczowych na potrzeby rynku pracy na obszarze Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Gorzowa Wlkp.”, a do tej pory nie została podpisana umowa. Dlatego mogę mieć wątpliwości co do procedur leżących po stronie instytucji zarządzającej.

A jak długo trwają konkursy w innych regionach?
To pytanie dla dociekliwych, którzy mogą zwrócić się z nim do innych urzędów marszałkowskich. Według mnie nie powinno się przyspieszać aplikacji środków tylko siłami jednostek samorządów terytorialnych. Potrzebne są zmiany proceduralne w urzędzie marszałkowskim w Zielonej Górze. Domyślam się, że ostatnie ruchy personalne obejmujące kierownictwo departamentu programów regionalnych wskazują, iż wie o tym również marszałek Polak.

Na łamach „GL” pani marszałek mówiła, że zaprasza Pana Wojewodę w dowolnym wyznaczonym terminie. Kiedy zatem w końcu się spotkacie, by porozmawiać o współpracy?
Myślę, że będzie to po Święcie Niepodległości. Otrzymałem pismo pani marszałek z prośbą o spotkanie. Biuro Wojewody będzie pracować nad wyznaczeniem terminu.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.