W internecie to my jesteśmy obiadem lub zwierzyną łowną
O tym, że nie ma darmowych obiadów, wiemy, bo płacimy za żądzę władzy polityków. Nie przyswoiliśmy sobie natomiast, że w wirtualnym świecie to my jesteśmy obiadem lub zwierzyną łowną, nęconą darmowymi programami i aplikacjami.
Nie ma darmowego Facebooka, Google’a, portali społecznościowych - by z nich korzystać, musimy dać im nasze dane, czyli się sprzedać. W zamian otrzymujemy możliwość chwalenia się, prezentowania swoich opinii, szkalowania innych, kłamania, podglądania itp. Czyli to, co kiedyś robiliśmy w realu, tyle że teraz mamy większą publiczność.
Rzadko spotyka się już idiotów ogłaszających światu, że wybierają się z rodziną na wakacje, a ich domu strzeże najnowszy system ochrony (i tu podają, jaki). Bo równie dobrze mogliby pozostawić klucz pod wycieraczką i o tym poinformować. Ale nie brakuje umieszczających w sieci informacji o sobie i swoich najbliższych. Kładziemy się na talerzu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień