W mieszkaniu pełno wilgoci. Kto to naprawi?
- Już nie mam siły - mówi pani Irena. Wilgoć wdziera się do jej mieszkania w Kosierzu w gminie Dąbie. Spółdzielnia nie zamierza wykonywać remontu.
Irena Mirczyńska mieszka na najwyższym piętrze w jednym z bloków w Kosierzu. Zaraz po wejściu do mieszkania gości „wita” wielka, czarna plama na ścianie. - Wcześniej były tu meble, musieliśmy je wynieść. Z mężem odczuwamy już tę wilgoć. Chorujemy. Nie wiemy co robić. Nie mam już na to siły - opowiada kobieta. Na ścianach w mieszkaniu widać już pęknięcia.
Pani Irena uważa, że problemem jest dach. - Już w zeszłym roku rozmawiałam z prezesem naszej spółdzielni. Tłumaczyłam, że zacieka mi mieszkanie. Czekałam cierpliwie, aż zobaczyłam, że czarna plama rośnie za meblami. Zaprosiłam zarządcę do mieszkania, a on tylko wzruszył ramionami i powiedział, że nic nie może poradzić - cytuje pani Irena. Dlaczego?_Ponieważ brakuje pieniędzy. - Rozumiem, że jeśli chodzi o remont w mieszkaniu, to jest mój obowiązek, ale nie mogę wejść na dach. Oczywiście mogę tę plamę usunąć, zamalować ale historia zaraz się powtórzy, ponieważ przez dach woda dalej będzie zaciekać - załamuje ręce pani Irena.
Kobieta dodaje, że spółdzielnia powinna określić co należy do obowiązków zarządcy, a co mogą naprawiać mieszkańcy. - Przydałaby się nowa elewacja Może ona jest problemem. Stąd te pęknięcia i tyle wilgoci. Konieczne jest ocieplenie budynku, ale mieszkańcy tego nie zrobią sami - dodaje mieszkanka Kosierza.
Skontaktowaliśmy się z prezesem miejscowej spółdzielni. - Lokal pani Ireny to jest mieszkanie prywatne i za remont w środku odpowiada właściciel. Jeśli chodzi o dach, to był on remontowany zaledwie kilka lat temu i to nie on jest problemem - podkreśla zarządca Konrad Neumann. Nie ukrywa, że przydałoby się wykonać ocieplenie budynku. - Jest to jednak bardzo droga inwestycja i obecnie nas na nią nie stać - podkreśla.
Krucho z pieniędzmi jest głównie z powodu oczyszczalni ścieków, która została oddana do użytku w styczniu. Spółdzielnia wybudowała ją wspólnie z gminą. - Pomimo współpracy, ta inwestycja kosztowała nas bardzo dużo. Więcej niż cały nasz fundusz remontowy - przyznaje Neumann.
Prezes dodaje, że nawet w jego mieszkaniu zacieka woda. - Mieszkam w tym samym bloku. Problemem jest wilgoć, która nie jest wydalana na zewnątrz. Potrzebna jest odpowiednia wentylacja oraz mniej szczelne okna i drzwi. Popełniłem taki błąd, kiedy się wprowadzałam. Uszczelniłem wszystko i wtedy pojawił się problem z wilgocią. Kiedy się zorientowałem, to rozszcze-lniłem okna i założyłem pochłaniacz wilgoci. Sytuacja trochę się poprawiła - opowiada. - Radzę sobie sam, bez pomocy spółdzielni, której jestem prezesem.