Budowa autostrady oznaczała dla wielu osób konieczność opuszczenia swoich gospodarstw. Niektóre odkupione przez GDDKiA budynki ocalały. Marnują się, a mogłyby służyć innym.
89 tysięcy złotych wynosiła cena wywoławcza jednego z opuszczonych domów przy autostradzie A4 w powiecie brzeskim, które starosta chciał spieniężyć w przetargu. To niemal sześciokrotnie mniej od tego, ile Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapłaciła ok. 10 lat temu, kiedy odkupywała nieruchomość od ich pierwotnych właścicieli.
Zainteresowanie było duże, ale do sprzedaży gospodarstwa ostatecznie nie doszło. Postępowanie przetargowe zablokował wojewoda małopolski. Jego zastrzeżenia wzbudziła zbyt niska cena wywoławcza, za którą powiat wystawił nieruchomość.
- Wycena pochodziła od niezależnego rzeczoznawcy, który wykonał ją na nasze zlecenie - tłumaczy Andrzej Potępa, starosta powiatu brzeskiego. Różnicę tłumaczy tym, że zanim powstała A4, wartość gospodarstwa była wyższa. Znajdowało się ono bowiem w spokojnej okolicy, a nie obok autostrady i dochodzącego z niej ciągłego huku.
Domów, których spotkał podobny los, jest w powiecie brzeskim w sumie pięć. Znajdują się one w Sterkowcu, Szczepanowie oraz w Wokowicach.
Wszystkie łączy jedno - zostały wykupione przez GDDKiA na potrzeby wytyczanej trasy autostrady. Nie zostały jednak zburzone, ponieważ nie kolidowały bezpośrednio z budowaną drogą. Następnie w imieniu Skarbu Państwa pieczę nad ich opieką przejął powiat brzeski. - Dla nas to nie jest komfortowa sytuacja. Cały czas musimy doglądać te domy, żeby utrzymywać je w należytej formie. To w skali roku generuje niemałe koszty, dlatego najlepiej byłoby je sprzedać za rozsądną cenę - zaznacza Andrzej Potępa.
Wojewoda zasugerował staroście, aby ten, zamiast sprzedawać opuszczone budynki przy autostradzie, przeznaczył je na mieszkania socjalne lub na przykład dla repatriantów.
- Nie jest to jednak zadaniem powiatu, ale gminy, na terenie której dane budynki się znajdują - wyjaśnia Andrzej Potępa.
Starosta przekonuje, że chciał nieodpłatnie przekazać domy gminie Brzesko, ale ta odmówiła ich przyjęcia.
Dlaczego? - Budynki są za duże, aby przeznaczyć je na mieszkania socjalne. Poza tym byłby problem z uzyskaniem na to wymaganych pozwoleń na przebudowę ze względu na bliskość i oddziaływanie autostrady - tłumaczy Jerzy Tyrkiel, zastępca burmistrza Brzeska.
Mieszkańców Sterkowca irytuje to, że domy, które mogłyby służyć innym, od tylu lat stoją puste i niszczeją. - Żal na to patrzeć. Kiedyś te zabudowania tętniły życiem, teraz zarastają trawą i chaszczami- mówią.
Krzysztof Bogusza, który jest brzeskim radnym, a jednocześnie mieszkańcem Sterkowca ma nadzieję, że burmistrz zmieni zdanie i ostatecznie zdecyduje się przejąć budynki oraz przeznaczyć je na mieszkania komunalne.
- Autostrada, która jest kilka metrów od okien, nie powinna stanowić żadnego problemu. Dom od drogi odgradzają bowiem wysokie ekrany wygłuszające. Zresztą po drugiej stronie A4, w takiej samej odległości od niej powstają nowe domy i nikt nie robi z tego problemu - mówi Bogusz.