W Słupsku znów leczą wzw typu C
Pacjenci zakażeni wirusem wzw typu C z rejonu Słupska zyskali wreszcie dostęp do nowoczesnej , tzw. bezinterferonowej terapii.
Z nowej, skutecznej i o wiele mniej obciążającej od stosowanych dotąd metod leczenia - tzw. terapii bezinterferonowej - pierwsi pacjenci z wirusowym zapaleniem wątroby typu C ze Słupska i okolic korzystać mogą od początku tego roku. To dobra wiadomość, bo do tej pory, by się do niej zakwalifikować, musieli jeździć do Gdańska lub Koszalina. Problem w tym, że ze względu na wielkość kontraktu może ją rozpocząć w Słupsku zaledwie kilku chorych, a potrzebuje jej ponad sto osób.
- Kontrakt z Pomorskim Oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia zarząd szpitala podpisał na pół roku, na kwotę - 618 720 złotych - informuje Andrzej Sapiński, prezes Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku. NFZ nie ogłaszał typowego konkursu, odbyły się rokowania. Leczenie prowadzić będą specjaliści z przyszpitalnej Poradni Chorób Zakaźnych.
Według zarządu szpitala i pomorskiego NFZ kontrakt powinien pokryć koszt leczenia kilkunastu chorych z zakażeniem wzw typu C. Optymizm urzędników studzą jednak lekarze.
Leczenie jednego chorego trwa dwanaście tygodni i kosztuje ok. 180 tys. zł - tłumaczy dr Bożena Jasińska, lekarz specjalista z Poradni Chorób Zakaźnych w szpitalu w Słupsku. - Zagwarantowane przez NFZ finansowanie wystarczy więc raczej dla kilkorga niż kilkunastu chorych. Nie wszyscy ze stu osób zapisanych w kolejce muszą przejść terapię bezinterferonową. Bezwzględnie wymagają jej chorzy z zaawansowaną chorobą wątroby, np. marskością, po przebytej, a niezakończonej sukcesem terapii innymi lekami lub z chorobami współistniejącymi - kardiologicznymi czy psychiatrycznymi. Od dwóch lat lekarze z poradni w Słupsku prowadzą również leczenie preparatami interferonu, mają też sporo pacjentów, którzy odnieśli z tego korzyść.
W rejonie Słupska zakażonych wirusem wzw typu C jest kilka tysięcy osób. Kilkaset z nich zarejestrowanych jest w czynnej codziennie Poradni Chorób Zakaźnych. Szpital nie ma jednak oddziału tej specjalności, zlikwidowano go kilka lat temu z powodów ekonomicznych, a nie dlatego, że był niepotrzebny. Tymczasem atutem tego oddziału była bardzo doświadczona kadra specjalistów chorób zakaźnych, których dziś szukać trzeba ze świecą. Tym samym w Słupsku zrobiła się w zakresie tej specjalności czarna dziura. Chorzy, wymagający hospitalizacji, jeżdżą głównie do Koszalina, bo mają do niego bliżej, niż do Gdańska. A pomorski NFZ płaci za ich leczenie w ramach tzw. migracji.
Chcieliśmy uruchomić program leczenia bez interferonu w tej części województwa pomorskiego - wyjaśnia Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego Oddziału NFZ. - Jednak w 2015 roku szpital w Słupsku w ogóle go przegapił i nie złożył oferty. Umowę udało się podpisać dopiero od 1 stycznia br. Kontrakt jest niewielki, ale taki „na dobry początek.”
Od listopada 2015 roku terapie bezinterferonowe (takimi lekami jak ombitaswir, paritaprewir, ritonawir czy dasabuwir) prowadzą na Pomorzu lekarze z Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku.
- Skuteczność tej terapii jest wręcz fantastyczna - cieszy się dr n. med. Katarzyna Sikorska z Poradni Chorób Zakaźnych przy tym szpitalu. - Przeleczyliśmy już nią ponad stu chorych. W efekcie pozbyli się oni wirusa. I to bez powikłań. Kolejka chorych oczekujących na bezinterferonową kurację w gdańskim szpitalu nadal jest bardzo długa, liczy 900 osób.