Artur Szymczak

W szpitalu doszło do masowego zatrucia

szpital Fot. Jacek Świerczyński Grupa około 30 pacjentów zgłosiła objawy typowego zatrucia
Artur Szymczak

Kilkadziesiąt osób uskarżało się na bóle brzucha, wymioty i biegunkę. To pacjenci neurologii i oddziałów psychiatrycznych.

- Jestem naprawdę zaskoczona. Wszyscy wiemy, że jest bardzo gorąco i jedzenie szybko się psuje. Ale w końcu to szpital i ma dbać o nasze zdrowie, a nie dododawać pacjentom chorób - mówi zniesmaczona sytuacją w szpitalu pani Barbara, która w piątek przyszła odwiedzić tu chorą siostrę.

Informacje o zatruciu pojawiły się w czwartek po południu. Grupa około 30 pacjentów zgłosiła objawy typowego zatrucia. Były to kłopoty z bólem brzucha, wymiotami i biegunką. Dlatego objęto ich specjalnym nadzorem. - Objawy te miały łagodną naturę. W związku z tym trudno nam jest powiedzieć, co było przyczyną tego zachorowania. Podejrzewamy oczywiście zatrucie pokarmowe - mówi Agnieszka Wiśniewska, rzecznik prasowy szpitala wojewódzkiego. 10 osób to pacjenci oddziału neurologicznego w szpitalu przy ul. Dekerta, pozostała część z takimi dolegliwościami przebywa na oddziałach psychiatrycznych przy ul. Walczaka. Na szczęście od piątku już nikt nie zgłaszał problemów, które mogłyby być kolejnymi przypadkami zatrucia. - Można powiedzieć, że sytuacja jest opanowana. Ale ciągle sprawdzany w naszym laboratorium, co się przyczyniło do tej sytuacji - dodaje Agnieszka Wiśniewska.

Gdy tylko wiadomość dotarła do sanepidu, do lecznicy udali się inspektorzy sanitarni, by zbadać skalę problemu oraz ustalić jego źródło. Pobrano wszystkie niezbędne próbki, czyli wodę, żywność, próbki od osób chorych oraz przygotowujących żywność w lecznicy. To standardowe postępowanie przy tego rodzaju zdarzeniach. Zebrany materiał jest teraz w trakcie badania.

szpital
Jacek Świerczyński Grupa około 30 pacjentów zgłosiła objawy typowego zatrucia

- Jeśli chodzi o badania mikrobiologiczne, to wyników możemy się spodziewać w poniedziałek - mówi Barbara Rut, kierownik sekcji epidemiologii w Powiatowej Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej w Gorzowie. Równocześnie prowadzona jest kontrola oddziałów, na których doszło do zatruć.

W związku z masowym zatruciem władze szpitala wdrożyły specjalne procedury i to w obu placówkach: przy ulicach: Dekerta i Walczaka.

- Przede wszystkim oddziały, na których wystąpiły zachorowania, zostały czasowo zamknięte. Na tych oddziałach obowiązuje bezwzględny zakaz odwiedzin - podkreśla Agnieszka Wiśniewska. O tym informują kartki wywieszone na drzwiach wejściowych do oddziałów. Zdecydowano się na takie kroki, żeby nie narażać pacjentów ani osób odwiedzających na ewentualne zachorowanie. Kolejne decyzje to wstrzymanie zaplanowanych już przyjęć pacjentów na tych odddziałach. - Przyjmujemy tylko w nagłych przypadkach, gdzie potrzeba natychmiastowego leczenia - tłumaczy rzecznik.

W szpitalu podejrzewają, że zatrucia mogą mieć związek z upałami. - W ostatnich dniach temperatury były bardzo wysokie, a to sprzyja rozwojowi bakterii i wirusów. Podejrzewamy oczywiście zatrucie pokarmowe. Ale zobaczymy, co pokażą wyniki badań - zaznacza Agnieszka Wiśniewska.

Artur Szymczak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.