W telewizji rolnicy szukają żon, a na portalu w internecie - chętnych na owoce za grosze
O pomyśle Mirosława Biedronia od kilku dni mówi cała Polska. Chodzi o kojarzenie rolników i sadowników z osobami, które chciałyby własnoręcznie zebrać sobie ich warzywa lub owoce na własne potrzeby płacąc za nie dosłownie grosze. Założony przez tarnowianina portal myzbieramy.pl ktoś zdążył już określić mianem „rolniczej” odmiany Tindera, czyli popularnego portalu randkowego.
Pomysł na portal zrodził się w głowie Mirosława Biedronia przez przypadek, po rozmowie z przyjacielem z Kanady.
- Napisałem mu przez media społecznościowe, że mam działkę w Tarnowie i że wybieram się akurat na truskawki, które jednak niespecjalnie mi obrodziły. On mi na to odpisał, że też wybiera się z rodziną na truskawki, ale zbiór na pewno będzie udany, choć... nie ma własnego ogródka. „Jak to nie masz? No to gdzie będziesz je zbierać?” zapytałem zdziwiony - wspomina Mirosław Biedroń.
Wtedy dowiedział się, że w Kanadzie rolnicy, którzy mają uprawy pod miastem, chętnie udostępniają je wszystkim, którzy tylko chcą skorzystać z tego, co udało im się wyhodować. Cieszą się, gdy ktoś przyjeżdża i pomaga im w zbiorach, gdyż sami często wszystkiego nie byliby w stanie przerobić lub sprzedać.
Czytaj więcej:
- O co w tym chodzi, na czym to polega?
- Jakie owoce i warzywa można tanio zebrać?
- Co zyskują rolnicy, a co ci, którzy do nich przyjeżdżają na zbiory?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień