W Wilamowicach mówią po wilamowicku, łemkowsku i śląsku. To ginące języki [ZDJĘCIA, WIDEO]
Ñuu Wilamowice kuu in ñuu ja nehe kuanehe sahama - mówi w języku Indian Misteków Omar z meksykańskiego Ñuu Savi. To znaczy: Wilamowice są pełne pięknych strojów. Badacze ginących języków z różnych stron świata od niedzieli pracują w Wilamowicach k. Bielska-Białej nad sposobami ich ratowania i utrwalania.
Wilamowice k. Bielska-Białej to miejscowość, w której przetrwał wymysiöeryś, czyli język wilamowski, aktualnie najmniejszy żyjący język germański na świecie (UNESCO uznało go za język zagrożony wyginięciem). Dla ok. 30 osób z Wilamowic jest on pierwszym, rodzimym językiem. Dzięki grupie pasjonatów z Tymoteuszem Królem na czele oraz Justyną Majerską ze stowarzyszenia Wilamowianie, nowe pokolenie ma szansę uczyć się go i sprawić, że wymysiöeryś przetrwa.
Nic więc dziwnego, że właśnie w Wilamowicach spotkali się badacze języków z różnych stron świata. W ramach konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Wilamowianie, Wydział Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego oraz SOAS University of London od niedzieli w Wilamowicach trwają badania, konferencje, warsztaty i spotkania poświęcone zagadnieniom dziedzictwa językowo-kulturowego.
- Są z nami użytkownicy języków regionalnych, mniejszościowych, ale też takich odmian językowych, które nie są uznawane za języki, ale potrzebują wsparcia i ochrony – wyjaśnia Bartłomiej Chromik z Wydziału Artes Liberales UW.
Z Meksyku przyjechało pięciu Indian z grup Majów i Miksteków, z północy Norwegii do Wilamowic dotrze Samka (Laponka), są też goście z Guernsey i Wyspy Man, jest przedstawiciel Buriacji na Syberii, Słowak posługujący się archaiczną odmianą języka niemieckiego i oczywiście Kaszubi, Ślązacy, Łemkowie, górale podhalańscy i Wilamowianie.
Tak brzmią wymierające języki i gwary. Naukowcy i antropolodzy z całego świata spotkali się w Wilamowicach
Bartłomiej Chromik nie ukrywa, że taką konferencję badawczą łatwiej byłoby zorganizować w dużym mieście, ale organizatorom zależało na tym, by odbyła się ona w Wilamowicach, gdzie osoby z różnych stron świata będą badać język i kulturę wilamowską, ale także kulturę i… język hałcnowski, którym w obecnej dzielnicy Bielska-Białej (Hałcnów) posługuje się już tylko kilka osób.
Grupy badawcze pracują w terenie - chodzą od domu do domu, spotykają się ludźmi, rozmawiają, nagrywają rozmowy w języku wilamowskim. W przypadku języka hałcnowskiego badaczom zależy na dotarciu do ostatnich osób, które jeszcze potrafią się nim posługiwać.
- Takich osób jest naprawdę niewiele, a każda nagrana godzina tego języka jest na wagę złota – przyznaje Chromik.
We wtorek jedna z grup odwiedziła Gminne Centrum Zachowania Dziedzictwa Kulturowego, Informacji i Edukacji w Wilamowicach, gdzie z bliska miała okazję obejrzeć kolorowe stroje wilamowskie oraz poznać kulisy utworzenia takiego muzeum. W grupie byli m.in. Josephine Dowding z Guernsey, James Harrison z Wyspy Man i Omar Sanchez z Ńuu Savi. Ten ostatni był tym szczególnie zainteresowany.
- Nasza społeczność także zamierza utworzyć podobne muzeum, dlatego to dla mnie ważne, by zobaczyć, jak to jest zrobione w Wilamowicach i co my musimy zrobić w tym kierunku. Cieszę się, że mogę porównać kulturę naszą z wilamowicką – mówił.
James Harrison z Wyspy Man, który posługuje się językiem celtyckim manx, był pod wrażeniem pracy, jaką wykonano na rzecz zachowania kultury, języka i stroju wilamowskiego. – To naprawdę wiele pracy, z której można być dumnym. Jest co oglądać – podkreślał.
Uczestnicy niezwykłej letniej szkoły badawczej mają zaplanowany cały dzień. Od 8.00 do 13.00 są w terenie, po obiedzie spotykają się na warsztatach i wykładach. Po tygodniu zbierania materiałów badacze w niedzielę zaprezentują mieszkańcom Wilamowic efekty swojej pracy dzieląc się z nimi spostrzeżeniami – od 15.00 do 18.00 w miejscowej sali OSP zaplanowano także wykład o wymysiöeryś i spektakl teatralny w tym języku.
Tak brzmią wymierające języki i gwary. Naukowcy i antropolodzy z całego świata spotkali się w Wilamowicach
Według Chromika od uczestników konferencji można wiele się nauczyć. Na Wyspie Man dobrym przykładem jest współpraca i relacje samorządu ze społecznikami, którzy odtworzyli wymarły już język i kultywują jego tradycje.
- Te dobre relacje pozawalają na budowę muzeum, co przekłada się na wzrost ruchu turystycznego. Od Indian z Meksyku możemy nauczyć się, jak myśleć z rdzennymi zasadami, aby muzeum było zrozumiałe dla ludzi miejscowych, a nie tylko dla naukowców. Indianie w Meksyku przebyli długą drogę walcząc z kolonializmem, również myślowym. Potrafią utrzymać swoją kulturę, a nie wyobrażenie o niej – zaznacza badacz.
W przyszłym tygodniu uczestnicy szkoły terenowej będą opracowywali zebrane materiały, zrobią transkrypcję wykonanych nagrań i zastanowią się, jak w praktyce wykorzystać zebrane informacje – nie tylko w Wilamowicach, ale wszędzie tam, skąd pochodzą uczestnicy.
*Marszałek Saługa: PiS buduje swoją siłę na lęku ludzi ROZMOWA JEDEN NA JEDEN
*Wojewoda Wieczorek: Nie będzie medialnych rozliczeń ROZMOWA JEDEN NA JEDEN
*Katowice: 390 porzuconych psów i kotów w te wakacje ZOBACZ ZDJĘCIA, MOŻE ZECHCESZ ADOPTOWAĆ
*Dzieci zasypiają w każdych warunkach NAJŚMIESZNIEJSZE FOTKI
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"