W zaciszu domu pisze powieści, w których historia przeplata się z fantazją i sercem
Rozmawiamy z pisarką Anną Szepielak o jej związkach z Tarnowem, o tym dlaczego zaczęła pisać książki i co jest potrzebne autorowi, żeby powstała dobra powieść.
Jakie są pani związki z Tarnowem? Czy to miasto, w którym dobrze się żyje i tworzy powieści?
Korzenie mojej rodziny z jednej strony sięgają zasiedziałych rodów z Woli Rzędzińskiej, a z drugiej między innymi wygnańców z Kresów, ze Lwowa. Czasem wracam do tych rodzinnych wspomnień, szukając inspiracji do budowania życiorysów moich bohaterów. Ja jestem rodowitą tarnowianką. Tu się urodziłam i tutaj nadal mieszkam. Wielki świat wygląda pociągająco, ale tylko przez chwilę. Lubię, gdy czas płynie odrobinę wolniej, a za przysłowiowym płotem mieszkają znani sąsiedzi oraz rodzina i przyjaciele.
Od zawsze marzyła pani, żeby zajmować się pisaniem książek i wymyślać historie dla swoich bohaterów?
Chciałam zostać aktorką, mniej więcej od piątej klasy szkoły podstawowej. I mimo, że konsekwentnie dążyłam do tego celu, na szczęście nie zdałam egzaminów wstępnych do krakowskiej PWST. Aktorstwo to trudny i dość okrutny zawód, znacznie łatwiej jest tworzyć swoich bohaterów na kartach książek.
Czym się pani jeszcze zajmowała zanim została autorką powieści?
Z wykształcenia jestem polonistką. Po ukończeniu krakowskiej WSP przez kilkanaście lat pracowałam w okolicznych miejscowościach, ucząc dzieci oraz młodzież. W niewielkim zakresie poznałam też pracę bibliotekarki, dziennikarki, a nawet pracownika administracji, bo życie przynosiło różne doświadczenia zawodowe.
Czytaj więcej o tym:
- co zdecydowało o tym, że Anna Szepielak zajęła się pisaniem?
- skąd czerpie pomysły na historie?
- co jest potrzebne pisarzowi, żeby popełnił dobrą książkę?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień