W zeszłym roku przeczytałam 110 książek [rozmowa]
- Osoby czytające są już wyjątkami - mówi Anna Giniewska z Biblioteki Pedagogicznej w Gorzowie. Rozmawiamy z nią o spadku czytelnictwa.
Biblioteka Narodowa podała właśnie, że w 2015 r. siedem lub więcej książek przeczytało zaledwie 8,4 proc. Polaków. Czytanie to już snobizm?
Może jeszcze nie snobizm, ale na pewno kultura wysoka (śmiech). A tak na poważnie: osoby czytające są już wyjątkami.
Dlaczego przestajemy czytać?
Wpływ ma na to wiele czynników. Jednym z nich jest to, że ludzie są bardzo zapracowani i nie mają już czasu, by sięgnąć po książkę. Jest wiele inicjatyw, które zachęcają do czytania, np. Cała Polska czyta dzieciom Fundacji ABC XXI. Wystartował również Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa, ale prawda jest bolesna - ludzie czytają coraz mniej.
A co właściwie czytamy?
To są fragmenty różnych tekstów. Czytamy zwykle po kilka zdań. I po tych kilku zdaniach odkładamy książkę na bok. Coraz więcej ludzi nie ma zdolności do czytania dłuższego tekstu. Bierze się to stąd, że mamy wrażenie, że nie ma już ciekawych książek. Skaczemy więc z tytułu na tytuł, licząc że coś nas w końcu zaciekawi. Z tym jest jednak problem. Bo jak mówi prof. Grzegorz Leszczyński, badacz i krytyk literatury dla dzieci i młodzieży z Uniwersytetu Warszawskiego, „współczesność to tsunami książkowego infantylnego kiczu”. To tsunami, ten kicz, przyzwyczaja nas do lektury łatwej, która nie zmusza do myślenia.
Jak na przykład „50 twarzy Greya”?
Niekoniecznie. Teraz jesteśmy dosłownie zalewani tytułami książkowymi. I ciężko się w nich rozeznać. Gdy wchodzi pan do księgarni, to wie, która książka jest ciekawa?
Przyznaję się bez bicia, nie wiem. Jak mam się dowiedzieć, którą książkę warto przeczytać?
Jest już dużo blogów poruszających tematy książkowe. Z nich można czerpać wiedzę o tym, co warto przeczytać. Ostatnie badania czytelnictwa doskonale pokazują to, że większość książek, które czytamy, to tytuły polecane przez znajomych. Blogi mogą spełniać funkcję takiego polecania.
A może nie czytamy książek, bo nie stać nas na nie? Są za drogie.
W tradycyjnej księgarni książka kosztuje co najmniej 30 zł, ale przecież można kupować przez internet. Tam cena spada nawet o 40 proc.
Chodzimy jeszcze do bibliotek?
Coraz rzadziej. Tu też jest zauważalny ogromny spadek czytelnictwa. Biblioteki stają się więc miejscami, które służą nie tylko pożyczeniu książki. Często organizują one życie kulturalne.
Gdyby pani została zapytana o liczbę przeczytanych w ciągu roku książek, to co by pani odpowiedziała?
Jestem matką, więc poza książkami adresowanymi do starszych czytam sporo książek dla dzieci. W zeszłym roku na
swoim Facebooku zamieściłam tytuły i okładki wszystkich przeczytanych w 2015 r. książek. Gdy je podliczyłam, wyszło, że przeczytałam 110.
Taką liczbę tytułów to czytałem, gdy nie miałem nic innego do roboty. Jestem zapracowany i czytam znacznie mniej. Ma pani jakieś rady na to, jak znaleźć czas na czytanie?
Najlepiej wygospodarować sobie na to stałą porę każdego dnia, np. wieczorem. Ja tak robię. Książkę biorę jednak ze sobą także na wyjazdy. One też są bardzo dobrą okazją do czytania.