Walczyli do końca

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Andrzej Flügel

Walczyli do końca

Andrzej Flügel

Pełna hala, wielkie emocje, zacięta walka obu zespołów. To wszystko było wczoraj. Zabrakło tylko zwycięstwa gospodarzy. Rywal był lepszy.

Stelmet BC Zielona Góra - Gran Canaria Las Palmas 82:93
Kwarty: 20:23, 29:21, 16:23, 17:26.
Stelmet BC: Bost 20 (4), Koszarek 12 (2), Moldoveanu 10 (1), Ponitka 9 (1), Borovnjak 7 oraz: Gruszecki 13 (3), Szewczyk 4, Hrycaniuk i Djurisic po 2.
Gran Canaria: Salin 16, Baez 9 (2), Newley6, Oliver 5 (1), Pasecniks 4 oraz: Omic 20, Rabeseda 12 (3), Aquilar 11 3), Pangos 8 (2), Seeley 2
Sędziowali: Ioannis Foufis (Grecja), Saso Petek (Słowenia), Igor Mitrovski (Macedonia).
Widzów: 4.700.

Od początku to był bardzo zacięty pojedynek. Zaczęliśmy znakomicie, bo wprawdzie pierwsze punkty meczu zdobył mierzący 216 cm Łotysz Anzejs Pascniks, ale potem trafił Mateusz Ponitka i trzypunktową akcję (dwa plus jeden z osobistego) wykonał Dejan Borovnjak, a za dwa poprawił Dee Bost. Wygrywaliśmy 7:2. Oczywiście goście zaraz opanowali sytuację. W 4 min po rzucie Brada Newleya pierwszy raz w tym meczu prowadzili 8:7. Potem była walka, akcja za akcję, rzut za rzut. Nie poddawaliśmy się. Przy znakomitym dopingu publiczności biliśmy się o każdy centymetr parkietu. Dobrą końcówkę miał mierzący 217 cm Słoweniec Alen Omic. Głównie za jego sprawą goście potrafili w pewnym momencie odskoczyć na 23:18. Ostatnie punkty kwarty zdobył niemal równo z syreną Łukasz Koszarek.

Drugie dziesięć minut potwierdziło to co wiedzieliśmy o ekipie z Wysp Kanaryjskich. Świetnie rzucali za trzy, mocno i agresywnie bronili. Tyle że nasi też pokazywali się z jak najlepszej strony. Świetną zmianę dał Karol Gruszecki. Pojawił się na parkiecie na początku kwarty. Zdobył 13 punktów trzykrotnie trafiając zza linii 6,75 m. W 7 min po jego trafieniu wygrywaliśmy 39:34. Od tego momentu aż do przerwy nie oddaliśmy prowadzenia. Mecz był szybki, obfitował w ładne akcje, rzuty, Nikt się nie oszczędzał. Trójka Ponitki na sześć sekund przed przerwą pozwoliła nam na pięciopunktowe prowadzenie 49:44.

To zapowiadało wielkie emocje w drugiej połowie I tak było. W trzeciej kwarcie nadal trwała zażarta walka. Zaczęliśmy jednak słabiej. Rywale szybko odrobili stratę i wyszli na prowadzenie. Bilans pierwszych pięciu minut drugiej połowy to 13:4 dla gości. Jednak się pozbieraliśmy, trafiliśmy kolejno osiem punktów i wróciliśmy do gry. Po osobistych Bosta było znów 61:59 dla nas. Do końca trzeciej kwarty trwała zacięta walka. Dwa punkty przewagi Hiszpanów przed ostatnią kwartą dawały wielkie nadzieje. Rywale znów uciekli, ale po pięknych dwóch trójkach Bosta prowadziliśmy 71:70 w 33 min. Niestety, był to nasz ostatni korzystny wynik. Rywale głównie za sprawą Kevina Pengosa załatwili nas trójkami. W 35 min wygrywali 81:71 i to był w zasadzie koniec szans. Rywal był lepszy...

Andrzej Flügel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.