Weterynarz spod Sieradza wybudował dom z gliny i słomy

Czytaj dalej
Fot. Przemysław Raj
Anna Sikora

Weterynarz spod Sieradza wybudował dom z gliny i słomy

Anna Sikora

Dom Karoliny i Przemysława Rajów w podsieradzkiej wsi Stoczki wybudowany został wyłącznie z naturalnych materiałów. Choć mamy XXI wiek, robota lekka nie była...

Dom państwa Rajów z Sieradza, który stanął na ich działce w podsieradzkiej wsi Stoczki, ma szansę przetrwać setki lat. Jakim cudem? Jest zbudowany z gliny - bardzo trwałego materiału, wykorzystywanego w budownictwie od wieków.

Dom stojący pod lasem z pozoru niczym nie różni się od innych parterowych budynków. Nie wiedząc o tym, że wybudowany jest z naturalnych składników, dopiero po uważnym przypatrywaniu można zauważyć barwę elewacji w kolorze naturalnego brązu i brak kątów prostych zespalających ściany. Są one półokrągłe i sprawiają wrażenie, jakby formowała je ludzka ręka, a nie fabryczne maszyny.

Karolina i Przemysław Rajowie zapraszają do wnętrza, pan domu rozkłada na stole książki.

- Patrz, to są budynki z gliny - Przemysław pokazuje album, który wydaje się być książką o zabytkach starożytności, a nie wstępem do podręcznika z budownictwa ekologicznego. - Najstarsze mają teraz aż sześć tysięcy lat. Znajdują się w Syrii. Nie ma nic bardziej trwałego niż glina. Żaden budynek nie będzie stał aż tak długo. Tutaj jest malijski Wielki Meczet w Dżennie. W najwyższym punkcie ma ponad czterdzieści metrów, jest cały zrobiony z gliny. Tutaj mamy angielskie budynki, wybudowane metodą COB-a, czyli mieszaniną gliny, żwiru i słomy. U nas się na to mówi glinobitka. Ściana po twojej prawej - wskazuje.

Spoglądam na ścianę, przy której stoi szafa na ubrania, mały kredens i telewizor. Jest masywna, jednak przywodząc wspomnienia z dzieciństwa, kiedy lepiło się w glinie różne naczynia, obserwator może pomyśleć, że ma do czynienia z karton-gipsem.

- Waży czterdzieści ton. Praca przy glinobitce jest cholernie ciężka. Ale dzięki swojej wadze ma ogromną pojemność cieplną. Gdy wyjeżdżamy na tydzień zimą i na dworze jest na przykład minus dziesięć, to w domu jest plus dziesięć, a budynek nie jest ogrzewany przez cały nasz wyjazd - opowiada właściciel. - Jednak zabawę w glinobitkę odradzam, naprawdę jest to ciężkie przeżycie, zwłaszcza że przed budową domu postawiłem tylko altankę i warsztat z gliny, a budownictwem się w zasadzie nie interesowałem. Jednak jak laik się uprze, to zrobi.

Na budownictwo ekologiczne i tworzenie domów z naturalnych składników Karolina i Przemek wpadli w dosyć zabawny sposób.

- Kuzyn Przemka, który zajmuje się na co dzień pracą w przemyśle izolacyjnym, kiedyś żartował, żebyśmy wybudowali sobie domek ze słomy - wyjaśnia Karolina. - Zaczęliśmy o tym czytać i uznaliśmy, że to świetny pomysł.

Wydawać by się mogło, że budowa domu ekologicznego to same korzyści - można postawić budynek na lata z naturalnych komponentów i jeszcze sporo zaoszczędzić, bo glina i słoma są tańsze od innych budulców.

- Postanowiliśmy wdrożyć tę ideę w życie, wydawało się, że to wszystko będzie o wiele tańsze - mówi Przemysław. - I rzeczywiście jest tańsze, ale jeżeli robi się to samemu. Koszty trzeba jednak kalkulować na poziomie od dwóch do trzech i pół tysiąca złotych za metr kwadratowy.

Dom jest jednym z dziesięciu, jakie postawiono w woj. łódzkim
Przemysław Raj Dom z gliny i słomy z wyglądu niczym się nie różni od innych budynków

Zanim Rajowie postawili dom pod lasem, w 2009 roku zbudowali na działce, o której mówią, chatkę Baby Jagi. Fundamenty chatka ma z worków wypełnionych piaskiem i płukanym żwirem. Na nich opierają się ściany, które ważą kilkadziesiąt ton.

- Na tej altance testowałem, jak ciężka jest to robota, co zastosować, a co lepiej omijać - opowiada Przemysław Raj. - Wtedy mi odbiło całkowicie, bo chciałem, żeby było megaekologicznie, dlatego chciałem okrągłe belki. Utrudniłem sobie tylko życie. Wtedy miałem pierwszy raz w życiu piłę motorową w ręku. Jedno wiaderko glinobitki waży czterdzieści kilo. Problematyczne jest też mieszanie gliny ze słomą. Teraz mam śrutownik, który miesza dwieście kilo w pięć minut.

Chatkę Baby Jagi z pomocą rodziny i znajomych małżeństwo budowało w weekendy. Zajęło im to trzy lata. Obecnie na dachu budynku jest skalniak, który wiosną się zieleni.

- W altance trochę pomieszkaliśmy i uznaliśmy, że jest fajnie

- kontynuuje Przemysław. - Chwilę później jednak uznałem, że sam zrobię prefabrykaty i postawię z nich warsztat. Jeśli ktoś by chciał postawić altankę albo garaż z takich glinno-słomianych prefabrykatów, to nie musi ich robić, tak jak ja, bo można je już u nas kupić. W środku jest czterdzieści centymetrów słomy i z dwóch stron kilkucentymetrowa warstwa gliny. Słoma działa jak włókno i ma podobny współczynnik izolacji jak styropian. A metr sześcienny słomy kosztuje 30-40 złotych, a metr sześcienny styropianu powyżej 150. Na nasz dom poszło 1500 kostek słomy. Są pod nami, nad nami i w ścianach. Konstrukcja jest drewniana, wypełniona słomą i otynkowana gliną.

Budowa domu z gliny i słomy zajęła państwu Rajom, wraz z wykończeniami, piętnaście miesięcy. Mieszkają w nim od trzech lat.

- Kafelki mamy jednak na karton-gipsie - dodaje Karolina. - Wtedy zużywa się mniej kleju, a wiadomo wykończeniówka najbardziej wykańcza człowieka finansowo.

Przemysław Raj podczas budowy domu zaprosił kilku znajomych po to, żeby nauczyli się podstaw budownictwa ekologicznego. Na pięciu uczestników czterech wybudowało albo już zaczęło budowę swojego domu z gliny i słomy. Z wyjątkiem jednej uczestniczki - architektki, która robi projekty takich domów.

- Glina jest o wiele lepsza od betonu - mówi Przemysław, który do dzisiaj jest członkiem ogólnopolskiego Stowarzyszenia Budownictwa Naturalnego. - Beton szybko chłonie ciepło i szybko je oddaje. W Kairze robiono doświadczenia i okazało się, że w dzień było powyżej 25 stopni, a w nocy poniżej 18. Glina chłonie i oddaje ciepło od dwunastu do szesnastu godzin. Wolniej się nagrzewa, więc w upalny dzień jest chłodniej w domu. Ciepło oddaje w nocy. W naszej altance podczas największych 36-stopniowych upałów, przy otwartych drzwiach jest 25 stopni Celsjusza. Inny klimat jest w Syrii, o której mówiłem, a inny jest w Polsce. Jednak im bardziej na południe, tym często o wiele większa amplituda temperatur, w dzień jest gorąco, a nocą zimno. Glina to wytrzymuje. Głównym zagrożeniem tego typu budownictwa jest wilgoć. Dlatego w naszym klimacie zaleca się na zachodnią ścianę użyć tynków wapiennych.

Anna Sikora

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.