Wkrótce na Opolszczyźnie zabraknie pielęgniarek
Średnia wieku białego personelu w naszym regionie to 50 lat. Tymczasem ponad pół tysiąca pań chce iść na emeryturę.
Wśród nich jest m.in. pani Estera, pielęgniarka z ponad 30-letnim stażem. - Płace ostatnio się trochę poprawiły, ale cały czas wynagrodzenia pielęgniarek należą do bardzo niskich - tłumaczy pracownica jednego z opolskich szpitali. - Dlatego zdecydowałam się iść na emeryturę, ponieważ nie ma sensu dłużej pracować za takie pieniądze.
Uprawnienia emerytalne 1 października nabędzie około pół tysiąca opolskich pielęgniarek.
- Obawiamy, że wiele spośród tych pań zechce przejść na świadczenie emerytalne - przyznaje Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. - Mamy ogromną grupę pielęgniarek i położnych, których to świadczenie od października będzie dotyczyło. Opieka nad pacjentami w związku z tym może być bardzo okrojona.
Na Opolszczyźnie średnia wieku pielęgniarek to 50 lat. Wśród położnych - 48 lat. W wielu przypadkach pielęgniarki w naszym województwie zarabiają tyle, ile wynosi obecnie ustawowa pensja minimalna (2 tys. złotych brutto).
Nędza w szpitalach powiatowych
- Tak jest między innymi w szpitalach powiatowych - podkreśla Sabina Wiatkowska, przewodnicząca Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych na Opolszczyźnie. - Trochę lepiej jest w podstawowej opiece medycznej, ale i tak sytuacja finansowa wielu pielęgniarek i położnych jest nie do pozazdroszczenia.
Rząd wprowadził podwyżki dla pielęgniarek, ale pensje będą podwyższane wieloetapowo - do 2021 roku
Na Opolszczyźnie pracuje obecnie 8 tys. pielęgniarek. W wielu szpitalach już ich jest za mało. Czy grozi nam sytuacja, w której nie będzie komu opiekować się pacjentami? Dyrektorzy opolskich szpitali twierdzą, że pracują nad sposobami, by temu zapobiec.
- Praca na niektórych oddziałach jest ciężka. Najbardziej zapracowane pielęgniarki chcemy przenieść na oddziały, gdzie praca jest nieco lżejsza. Rozważamy też inne pomysły, jak sobie radzić z brakiem białego personelu - mówi Marek Staszewski, dyrektor SP ZOZ w Kędzierzynie-Koźlu.
Podwyżki dla sióstr będą, ale niewielkie
W wielu przypadkach pielęgniarki na Opolszczyźnie zarabiają tyle, ile wynosi obecnie ustawowa pensja minimalna (2 tys. złotych brutto). Właśnie dlatego niedawno weszła w życie ustawa o minimalnych pensjach w służbie zdrowia.
Fizjoterapeuci, farmaceuci, laboranci z wyższym wykształceniem mają mieć minimum 5,3 tys. złotych. Z kolei wykonujący ten zawód pracownicy nie posiadający jednak specjalizacji mają zarabiać co najmniej 3,7 tys. złotych.
Pielęgniarka bez specjalizacji będzie mogła liczyć na 3,2 tys. złotych, a ta ze specjalizacją - na pensję o 500 złotych wyższą. Lepiej mają być traktowane pielęgniarki z tytułem naukowym magistra i specjalizacją, które mają mieć zagwarantowane 5,3 tys. złotych.
Niestety, w ustawie nie ujęto tej grupy zawodowej, która ma tytuł magistra, ale nie może się pochwalić specjalizacją. Nowe przepisy zakładają jednak, że do wyżej wymienionych kwot dyrektorzy szpitali będą mogli dochodzić stopniowo, w praktyce mogą to robić aż do końca 2021 roku (chyba, że chcieliby wcześniej, by na przykład zatrzymać pracowników przed odejściem).
Pielęgniarki mogą liczyć na 100-200 podwyżki w tym roku. - To zdecydowanie za mało - mówią przedstawiciele białego personelu
Podwyżki, które będą za chwilę wprowadzane, mają wynieść 10 procent różnicy pomiędzy obecnymi płacami a docelowymi. W przyszłym roku taka podwyżka ma już wynieść 20 procent różnicy, aż do 100 procent na początku 2022 roku.
To zdecydowanie za mało - mówią przedstawiciele białego personelu.
- W Niemczech mogę zarobić około 1,5 tysiąca euro za miesiąc. To czterokrotnie więcej,niż w Polsce - mówi Grażyna Cybulska, pielęgniarka z Kędzierzyna-Koźla. - Dlatego rezygnuję w pracy w naszym kraju i jadę na Zachód już w najbliższych dniach. I nie wracam, dopóki nie będą u nas w szpitalach płacić uczciwie.