Włoska mafia to wciąż chwytliwy dla filmu temat
Kilka dobrych lat temu wylądowałam na lotnisku w Palermo. Pierwsze kroki skierowałam do wypożyczalni samochodów, w której miałam zarezerwowane auto. Przysłowiowe bałaganiarstwo Włochów przyczyniło się do tego, że zamiast taniego fiata, dostałam klucze do nowiutkiej, błyszczącej alfy romeo z przyciemnianymi szybami. Podróż po Sycylii zapowiadała się fascynująco.
I taka była, szczególnie, gdy wjeżdżałam czarnym, luksusowym autem do zagubionych w górach wiosek. Znaczące spojrzenia rzucane zza zasłoniętych firanek, nadmierna uprzejmość sprzedawców, o kelnerach nie wspominając. Czułam się jak wysłanniczka mafii, bo jak się okazało, właśnie takimi samochodami poruszali się wówczas ludzie, którzy załatwiali swoje interesy na Sycylii.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień