W II Rzeczpospolitej jeden z pierwszoplanowych polityków, lider chadecji, a zarazem stały antagonista Józefa Piłsudskiego. Wkrótce przypada 150. rocznica jego urodzin.
Przywódca polityczny Polaków na Śląsku, dyktator III Powstania Śląskiego, pełniący wcześniej jedną z kluczowych ról w Powstaniu Wielkopolskim. Jego zasługi dla odzyskania przez Polskę tych dwóch dzielnic, Wielkopolski i części Górnego Śląska, są bezsporne, słusznie zaliczany jest do grona ojców niepodległości. W II Rzeczpospolitej jeden z pierwszoplanowych polityków, lider chadecji, a zarazem stały antagonista Józefa Piłsudskiego, co przypłaci więzieniem, emigracją, zdrowiem.
„Pan Tadeusz” ze słowniczkiem
Takiego człowieka polska sprawa na Śląsku potrzebowała. Stanisław Grabski, znany polityk ruchu narodowego, który spotkał Korfantego w 1899 r. na zjeździe Związku Młodzieży Polskiej „Zet” w Zurychu, pisał: Począłem mieć nadzieję, że ten syn ludu śląskiego potrafi lepiej, niżby to mógł jakikolwiek przybysz z innej dzielnicy, przekazać śląskim robotnikom swą własną, niezwykle silną samowiedzę wszechpolską.
Ślązak z krwi i kości, z siemianowickich Sadzawek, syn górnika - rzeczywiście wiedział, jak wyrażać interesy ludu śląskiego i jak zyskiwać jego poparcie. Urodził się 20 kwietnia 1873 r. w rodzinie mówiącej po śląsku, czyli po polsku, w której jednak – choć czytywało się „Katolika” Karola Miarki - nie było jednoznacznej polskiej tożsamości narodowej. Wojciech Korfanty sam do niej dochodził, zwłaszcza w okresie gimnazjalnym - „zasługę mojego uświadomienia narodowego przypisać muszę moim hakatystycznym profesorom w gimnazjum w Katowicach, którzy zohydzeniem wszystkiego co polskie i co katolickie wzbudzili we mnie ciekawość do książki polskiej, z której pragnąłem się dowiedzieć, czym jest ten lżony i poniżany naród, którego językiem w mojej rodzinie mówiłem”. Poważniejsze lektury, takie jak „Pan Tadeusz”, musiał czytać z pomocą słownika polsko-niemieckiego.
Udział w polskich organizacjach skutkował pierwszymi represjami. Został wydalony z gimnazjum na trzy miesiące przed maturą. Dzięki pomocy polskiego posła do Reichstagu hr. Józefa Kościelskiego, udało mu się zdać eksternistycznie maturę i rozpocząć studia, najpierw na politechnice w berlińskim Charlottenburgu, a później na Wydziale Filozoficznym wrocławskiego Uniwersytetu Fryderyka Wilhelma.
Obok nauki rozpoczyna działalność polityczną. Obraca się wśród polskich studentów, zwłaszcza z Wielkopolski, wstępuje do Związku Młodzieży Polskiej „Zet”, czyli przybudówki Ligii Narodowej, ma też kontakty z polskimi socjalistami. Przyjmuje program wszechpolski - jedności Polaków z wszystkich dzielnic, z wszystkich stanów. Wkrótce staje się członkiem Ligii Narodowej i rozpoznawalnym już politykiem polskiego ruchu narodowego w Niemczech.
Polscy Ślązacy tradycyjnie głosowali na katolicką partię „Centrum”, ugrupowanie niemieckie, ale reprezentujące umiarkowane interesy polskiej ludności. Tymczasem Korfanty w 1901 r. rzuca hasło Precz z Centrum, rozpoczynając samodzielną drogę ruchu narodowego. Zaczyna też wydawać własne pismo, „Górnoślązaka”, a później „Polaka”. Za antyniemieckie artykuły zostaje skazany na cztery miesiące więzienia. W 1903 r. jako pierwszy Polak startujący na Śląsku z listy konkurencyjnej wobec „Centrum” dostaje się do Reichstagu. Wbrew tradycji nie wstępuje tam do Koła „Centrum”, ale do Koła Polskiego, złożonego z posłów z Wielkopolski.
W Reichstagu Korfanty daje się poznać jako wybitny mówca, nie stroniący czasem od demagogii, zręczny gracz polityczny. Wkrótce, obok mandatu w ogólnoniemieckim Reichstagu, dostaje się też do pruskiego Landtagu. W tym czasie za ataki na duchownych powiązanych z „Centrum” odmówiono mu w Bytomiu udzielenia sakramentalnego ślubu - uda się to dopiero, nie bez problemów, w Galicji, w krakowskim kościele św. Krzyża.
Wielkopolska i Śląsk
Najważniejszy okres w życiu politycznym Korfantego rozpoczyna się w czasie I wojny światowej, gdy burzy się dotychczasowy porządek Europy. W 1917 r. w Landtagu odważnie mówił: Narodowo jesteśmy Polakami, a nie po polsku mówiącymi Prusakami, a 25 października 1918 r. wygłosił w Reichstagu najsłynniejsze przemówienie, zapowiadając walkę o zamieszkałe przez Polaków ziemie: „Oświadczam, że żądamy polskich powiatów Górnego Śląski, Śląska Średniego - w tym ani jednego powiatu niemieckiego - Poznania, polskich Prus Zachodnich i polskich powiatów Prus Wschodnich!” Po tym przemówieniu posłowie Koła Polskiego odmówili dalszych prac w Reichstagu, uznając się za obywateli powstającego państwa polskiego.
Po 11 listopada 1918 r. Korfanty przenosi się z Berlina do Poznania, zasiada w Komitecie Wykonawczym Naczelnej Rady Ludowej (NRL). W tym czasie toczą się dyskusje nad powołaniem pierwszego rządu. Socjalista Ignacy Daszyński próbuje powołać rząd w Lublinie. Politycy z Wielkopolski forsują Korfantego, żądając dla niego co najmniej teki ministra spraw zagranicznych. Gdy Daszyński powołuje się na pozycję Józefa Piłsudskiego, Korfanty odpowiada: u nas nie ma żadnego nimbu Piłsudskiego… Sam cieszy się wtedy ogromną
popularnością. Na warszawskich ulicach witają go owacje. Gdy przyjeżdża z Poznania, tłum wyprzęga konie i sam ciągnie jego powóz. Ale karty rozdaje Piłsudski, Korfanty nie dostanie teki w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego i na początku grudnia 1918 r. wraca do Wielkopolski.
A tam się dzieje. W grudniu 1918 r. wybucha Powstanie Wielkopolskie. Korfanty pełni ważną rolę komisarza wojskowego NRL, to on zwraca się do gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego o objęcie komendy wojsk powstańczych, to on prowadzi pertraktacje z Niemcami. Była to wyjątkowa sytuacja - dotąd to raczej polska inteligencja z Wielkopolski przyjmowała na Śląsku rolę liderów, a tu mamy Ślązaka, który przewodzi Wielkopolanom. Powstanie Wielkopolskie kończy się sukcesem, a pozycja polityczna Korfantego rośnie.
Po Wielkopolsce przychodzi kolej na Śląsk, którego Niemcy Polsce nie chcą ustąpić. Politycznie reprezentuje Polaków Podkomisariat NRL w Bytomiu, a w konspiracji szykuje się Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska. Gdy w Wersalu zapada decyzja o przeprowadzeniu na Górnym Śląsku plebiscytu, Korfanty staje na czele Polskiego Komitetu Plebiscytowego. Optował raczej za politycznym niż militarnym rozstrzygnięciem sporu. Przy I i II powstaniu śląskim w 1919 i 1920 r. dążył do ograniczenia walk i prowadził pertraktacje. Po plebiscycie, którego wyniki nie były dla Polski satysfakcjonujące, zaproponował linię podziału, nazwaną Linią Korfantego, biegnącą wzdłuż granic etnograficznych obszarów wiejskich zamieszkałych przez ludność polską, pozostawiającą po polskiej stronie również zamieszkałe przez Niemców miasta przemysłowe. Gdy jego propozycja padła i szykowano się do przyznania Polsce tylko rolniczych powiatów rybnickiego i pszczyńskiego, wybuchło III powstanie śląskie. Korfanty stanął na jego czele. Zwycięskie walki doprowadziły do uratowania dla Polski również części okręgu przemysłowego.
Przeciw piłsudczykom
Zasługi i popularność Korfantego nie wystarczyły, a może i przeszkodziły mu w odegraniu poważniejszej roli w historii II Rzeczypospolitej. W 1922 r. Sejm wybrał go na premiera, ale Piłsudski odmówił powierzenia mu rządu. W 1923 r. został wicepremierem w rządzie kierowanym przez Wincentego Witosa.
Był ważną postacią, i na Śląsku, i w polityce krajowej. Lider chadecji, do 1930 r. poseł na Sejm. Wydawał największą gazetę na Śląsku - „Polonię”. Jednocześnie był stale i nierzadko brutalnie zwalczany przez piłsudczyków, zwłaszcza po zamachu majowym, gdy wojewodą śląskim został Michał Grażyński, w czasie III powstania jeden z buntowniczych wobec Korfantego oficerów. O wiele rzeczy oskarżano Korfantego w propagandzie, zarzucając mu zwłaszcza niejasne interesy. Był szefem koncernu wydawniczego, ale też członkiem różnych rad nadzorczych. Opinia publiczna niechętnie widziała łączenie roli politycznej z gospodarczą.
Przed wyborami z 1930 r. Korfanty został, obok innych polityków opozycji, w większości lewicowych, aresztowany. Osadzono ich w Brześciu, stąd wybory nazwano brzeskimi. Brutalnie traktowany Korfanty podupadł na zdrowiu, stracił tam 25 kg. Nie zdecydowano się jednak na sądzenie go w ramach tzw. procesów brzeskich. Pięć lat później, w 1935 r., w obawie przed represjami Korfanty udał się, wzorem Witosa, na emigrację do Czechosłowacji. Z daleka uczestniczył w życiu publicznym. Jego chadecja współtworzyła opozycyjny Front Morges, a w 1937 r. połączyła się z Narodową Partią Robotniczą tworząc Stronnictwo Pracy. Korfanty nie mógł jednak wracać do kraju, odmówiono mu nawet gwarancji bezpieczeństwa, gdy chciał przyjechać w 1938 r. na pogrzeb syna. Stanisław Cat Mackiewicz podsumowywał krótko: „Tak czy inaczej, postępowanie z Korfantym w ostatnich latach Polski było haniebne”. Nie zważając na niebezpieczeństwo powrócił w 1939 r., przed wybuchem II wojny światowej. Podobnie jak Witos, został od razu aresztowany. Witosa zwolniono po trzech dniach, Korfanty siedział niemal trzy miesiące. Tak mocno zapadł na zdrowiu, że niektórzy podejrzewali nawet próby otrucia. Zwolniono go w ciężkim stanie, zapewne z obawy, by nie zmarł w więzieniu. Odszedł 17 sierpnia 1939 r. Przed śmiercią powiedział odwiedzającemu go dziennikarzowi Juliuszowi Żuławskiemu: „No i widzi Pan, jak mi Polska zapłaciła”.