Wojsko Polskie we Francji
Jeszcze podczas kampanii wrześniowej na zachodzie rozpoczęło się formowanie polskiej armii.
Przewidując wybuch wojny niemiecko-polskiej, do której zgodnie z sojuszniczymi zobowiązaniami przystąpić miała także Francja, rząd w Warszawie zadbał o przyszłe formowanie jednostek Wojska Polskiego we Francji. 12 maja 1939 r. podpisano porozumienie polityczne, a 19 maja ministrowie spraw wojskowych, generałowie Tadeusz Kasprzycki i Maurice Gamelin, uzupełnili je specjalnym protokołem o współdziałaniu na wypadek wojny. W ślad za nimi już w pierwszej dekadzie września powstały trzy dodatkowe dokumenty regulujące zasady formowania jednostek polskich.
Plany odbudowy armii
Błyskawiczny przebieg działań wojennych w Polsce zasadniczo zmienił polityczną otoczkę wojskowych porozumień, ale nie samą ich istotę. Prezydent, Premier i Naczelny Wódz zostali internowani w Rumunii. Ich stanowiska we władzach Polski na uchodźstwie objęli prawni następcy. Naczelnym Wodzem został 28 września 1939 r. gen. Władysław Sikorski. Od 30 września był także premierem. Przez następne tygodnie trwało organizowanie najwyższych władz wojskowych: ministerstwa spraw wojskowych i sztabu Naczelnego Wodza.
Tymczasem wojsko organizowało się „samo”. Ponieważ do polskich placówek dyplomatycznych zgłaszali się liczni ochotnicy do wojska, Francuzi zdecydowali się przeznaczyć dla nich stary obóz szkoleniowy w Coëtquidan w Bretanii. Ok. 12 września trafiło do niego pierwszych 72 przebywających wówczas we Francji oficerów, podoficerów i podchorążych. Wkrótce dołączyło 300 szeregowych. Jeszcze pod koniec września we Francji pojawili się pierwsi oficerowie i żołnierze, którzy uciekli z miejsc internowania w Rumunii i na Węgrzech. Za nimi ci, którzy wyruszyli już z okupowanej Polski. Przynieśli ze sobą wolę walki i bojowe doświadczenie. Wkrótce mieli stanowić zrąb formowanych jednostek. Szacowano, że z Węgier uda się ściągnąć 40 tys. internowanych tam żołnierzy (w tym niemal kompletną 10. Brygadę Kawalerii płk. Stanisława Maczka), z Rumunii 30 tys. ludzi, z państw bałtyckich jeszcze 15 tys.
Do końca 1939 r. gotowość bojowa miały osiągnąć dwie dywizje piechoty, jednostka pancerna i lotnictwo
Dodatkowych 100 tys. miała dostarczyć Polonia z Belgii, Francji i Kanady. Powinno to wystarczyć na sformowanie czterech dywizji piechoty, dywizji pancernej, 20 dywizjonów lotniczych i odpowiedniej ilość służb. Do końca 1939 r. gotowość bojowa miały osiągnąć dwie dywizje piechoty, jednostka pancerna i lotnictwo. Wszystko to przy założeniu, że Francuzi na czas dostarczą wyposażenie i uzbrojenie. A im się wcale nie spieszyło. Mieli swoją Linię Maginota i plan prowadzenia wojny przez całe lata.
Coëtquidan czyli Koczkodan
Coëtquidan miało wprawdzie wspaniałe tradycje - od 1873 r. było obozem szkoleniowym armii francuskiej, a w latach I wojny światowej formowano w nim jednostki Błękitnej Armii gen. Józefa Hallera - ale w 1939 r. było w ruinie. Posadowione na bagnach baraki rozsypywały się, murowanych budynków było niewiele i także one pozostawały w opłakanym stanie. Pierwszy polski komendant obozu gen. Jerzy Ferek-Błeszyński, musiał skierować swoich żołnierzy do budowy najniezbędniejszych obiektów. Jego wysiłki nie zostały docenione przez Naczelnego Wodza, który uznając że formowanie wojska przebiega zbyt wolno, odwołał go ze stanowiska. Komendantem obozu na trzy miesiące został płk Stanisław Maczek. Rozbudowując obóz zorganizował w nim kilka batalionów piechoty, batalion specjalny oraz kurs podchorążych. Dziesiątki przedzierających się z kraju i przybywających z emigracji ochotników nie miało bowiem jakiegokolwiek przeszkolenia wojskowego.
Wkrótce obóz w Coëtquidan - z racji trudnej do wymówienia przez Polaka nazwy zwanym potocznie Koczkodanem - nie był w stanie pomieścić napływających ludzi. Bataliony przemianowano na pułki i rozesłano po okolicy. 1. pułk piechoty i szkoła podchorążych, które z czasem miały stać się 1. Dywizją Piechoty, trafiły do Guer. 4. pp przeniesiono do Plelan-le-Grand. 1. pułk artylerii lekkiej, grupujący chwilowo wszystkich artylerzystów, formowano w Beignon. Dywizjon kawalerii organizowano w Teihonet, a batalion czołgów w Campénéac. Saperów skierowano do Augan.
14 lutego 1940 r. Stanisław Maczek, którego mianowano już na stopień generała, przekazał komendę obozu gen. Adamowi Korytowskiemu i wyjechał do Campénéac formować Brygadę Kawalerii Pancernej. Nowy komendant nadal rozbudowywał wojsko.
Na zaplecze frontu
W połowie kwietnia 1940 r. uznano, że pierwsza dywizja, nazwana 1. Dywizją Grenadierów, może opuścić rejon formowania i przejść na bezpośrednie zaplecze frontu. Obóz w Coëtquidan jednak nie opustoszał. Natychmiast przystąpiono w nim do formowania 3. Dywizji Piechoty.
19 maja 1940 r. Parthenay opuściła 2. Dywizja Strzelców Pieszych. Uznano ją za gotową do służby, choć pozostawała bez części uzbrojenia i wyposażenia, i przesunięto na zaplecze frontu w Alzacji.
W Parthenay rozpoczęto formowanie 4. Dywizji Piechoty. Równolegle w Bolléne, dokąd przeniesiono czołgistów, powstawała 10. Brygada Kawalerii Pancernej. Oprócz niej powstawały szkoły podchorążych i podoficerów broni pancernej, batalion zapasowy wojsk pancernych, ośrodek zapasowy kawalerii oraz 3. i 4. bataliony czołgów. Jednostki te początkowo nie miały ani jednego czołgu, ciężarówki lub motocykla.
W Angers, tuż pod bokiem Rządu na Uchodźstwie, ulokowano Centrum Wyszkolenia Saperów składające się ze szkół podchorążych i podoficerów saperów. W Ośrodku formowano także batalion saperów przeznaczony dla 3. Dywizji Piechoty i dodatkową kompanię saperów, której miejscem przeznaczenia była Syria i stacjonująca w niej Brygada Strzelców Karpackich. Oficerów-saperów doszkalano we francuskim ośrodku w Wersalu. Tam też powstało polskie Centrum Wyszkolenia Łączności. Centrum Wyszkolenia Sanitarnego wraz z Ośrodkiem Wyszkolenia Weterynaryjnego ulokowano w Combourgu.
Za mało broni
Wszystkich marynarzy i kilkuset chętnych do służby w Marynarce Wojennej odesłano do Anglii. Podobnie rzecz się miała z lotnikami, dla których Francuzi przewidzieli tylko możliwość służby w czterech dywizjonach myśliwskich, jednym bombowym i dwóch współpracy z wojskami lądowymi. Naprawdę udało się sformować i wyposażyć jeden: I/145 Dywizjon Myśliwski Warszawski. Kilkudziesięciu lotników otrzymało przydziały do 27 niewielkich kluczy myśliwskich, których zadaniem była obrona poszczególnych obiektów na terenie całej Francji.
Problemem organizacyjnym były duże nadwyżki oficerów, to przeważnie oni uciekali z miejsc internowania w Rumunii i na Węgrzech. Kierowano ich do tzw. rezerwowych ośrodków szkolenia. Pod tą eufemistyczną nazwą krył się również ośrodek w Cerizay, gdzie odsyłano piłsudczyków, do których gen. Sikorski nie miał zaufania. Część z oficerów odesłanych do rezerwowych ośrodków szkolenia otrzymywała, w miarę formowania nowych jednostek, przydziały liniowe. Kilkudziesięciu trafiło do osiemnastu plutonów żandarmerii przydzielanych do wielkich jednostek i obozów szkoleniowych. Z pozostałych w ostatniej chwili próbowano sformować Legię Oficerską.
Wszystkie jednostki na etapie formowania i szkolenia borykały się z podstawowymi brakami. Buty i mundury pamiętały początki I wojny światowej i dopiero na froncie były wymieniane na maskujące, szarozielone. Podobnie wiekowe były karabiny Lebela z długimi bagnetami, których zresztą nie wystarczało dla wszystkich. Broń maszynową, przeciwpancerną i działa dostarczano w mikroskopijnej ilości, dalekiej od etatów. Czołgów nie było wcale. Zaopatrzenie posypało się dopiero po ataku niemieckim w Ardenach 10 maja, rozpoczynającym kampanię francuską. Ale wtedy było już za późno.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.