Książka Gizeli Chmielewskiej „Cierń Kresowy” została przetłumaczona na język białoruski. Autorka pracuje teraz nad monografią o ludziach z Kresów, którzy po 1920 r. trafili do Bydgoszczy.
Gizela Chmielewska, bydgoszczanka z wielkopolskimi korzeniami, od ponad dekady dokumentuje dzieje rodzin z kresów wschodnich II Rzeczypospolitej, z którymi historia obeszła się wyjątkowo okrutnie. Los sprawił, że część swojego nowego życia spędzili w mieście nad Brdą.
O Woyniłłowiczu w „Domu Wańkowicza”
Czołową postacią, w tym nieznanym przez dziesięciolecia bydgoskim poczcie kresowiaków, jest Edward Woyniłłowicz, pan na Sawiczach (obecnie w obwodzie mińskim), skoligacony z rodem Wańkowiczów i Radziwiłłów, prezes Koła Polskiego w Dumie (parlament carskiej Rosji), prezes Mińskiego Towarzystwa Rolniczego, fundator kościoła w Mińsku, filantrop i społecznik.
To właśnie tej postaci poświęcona jest książka Gizeli Chmielewskiej, która trafiła „pod strzechy” u naszych wschodnich sąsiadów - na Białorusi, czyli tam, gdzie piękne, szczęśliwe, ale i tragiczne życie wiódł Woyniłłowicz. W Polsce „Cierń Kresowy” ukazał się w 2010 r., teraz zdobywa nowych czytelników.
9 grudnia, w Muzeum „Dom Wańkowicza” w Mińsku odbyła się prezentacja książki bydgoskiej dziennikarki, której przekładu na język białoruski dokonała Waleria Żdanowa. Obie panie - autorka i tłumaczka były bohaterkami spotkania.
Gizela Chmielewska opowiedziała o genezie powstania książki, o tym, jak poznawała życie Woyniłłowicza i jego bliskich, o podróżach do miejsc, w którym pan na Sawiczach pozostawił swoje ślady.
O tym, jak doszło do przetłumaczenia książki mówił dyrektor Muzeum „Dom Wańkowicza” Sergiej Wieczer. W prezentacji uczestniczył również szef Instytutu Polskiego w Mińsku, Tomasz Adamski. To dzięki tej placówce, a także wydawcy Wiktorowi Chruścikowi książka bydgoszczanki ukazała się na Białorusi.
Drugi powrót pana na Sawiczach
W relacji ze spotkania, pióra Poliny Juckiewicz, zamieszczonej na portalu znadniemna.pl, czytamy m.in.:
„Autorka opowiadała, a goście mieli możliwość obejrzeć multimedialną prezentację ze zdjęciami z książki, posłuchać jej fragmentów w języku białoruskim w wykonaniu znanego białoruskiego aktora Juryja Żygamonta pod dźwięki muzyki Fryderyka Chopina, w wykonaniu laureatki międzynarodowych konkursów pianistki, Darji Miedwieckiej oraz muzyków ze szkoły muzycznej spod Mołodeczna”.
W prezentacji książki „Cierń Kresów” (tak po przetłumaczeniu z języka białoruskiego na polski zatytułowana jest publikacja G. Chmielewskiej) wzięło udział liczne grono osób, którym postać Woyniłłowicza nie jest obca.
Juckiewicz wymienia m.in. dr. Witalija Makarewicza, historyka, wykładowcę Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, który mówił o specyfice czasów współczesnych Woyniłłowiczowi.
Włodzimierz Dzienisow, główny archiwista Narodowego Archiwum Historycznego Białorusi wspominał, że w czasach studenckich chciał przeczytać wspomnienia Woyniłłowicza, ale do lat 90. były one w ZSRR zakazane. Historyk wyraził nadzieję, że książka „Cierń Kresów” to pierwsza jaskółka w sprawie badań białoruskich, dotyczących czasów, w których działał wybitny ziomek współczesnych mieszkańców Mińska. Dzienisow ufa też, że zostanie wydany drugi tom wspomnień Woyniłłowicza o trudnych dla niego czasach emigracji.
Na spotkaniu nie mogło zabraknąć ks. dziekana Władysława Zawalniuka, proboszcza kościoła św. Szymona i Heleny w Mińsku (Edward Woyniłłowicz był fundatorem tej świątyni). To właśnie w tym kościele, w 2006 r., spoczęły szczątki niezwykłego kresowiaka. Wcześniej jego prochy ekshumowano z bydgoskiego Cmentarza Starofarnego.
Krewni malują portret Edwarda
Gizela Chmielewska, pytana od kiedy trwa jej przygoda z Woyniłłowiczem, mówi: - Zainteresowałam się tą postacią 13 lat temu. Wtedy po raz pierwszy pojechałam na Białoruś, aby zobaczyć kościół pw. św. Symeona i Heleny. W Nieświeżu widziałam tablicę, którą w tamtejszej farze ufundowała mu rodzina Radziwiłłów. Znałam już wspomnienia Woyniłłowicza, napisane przez niego w Bydgoszczy, a wydane w Wilnie w 1931 r.
Przez następne lata dziennikarka gromadziła kolejne informacje. - Wówczas wydawało mi się, że robię to tylko dla zaspokojenia własnej ciekawości. W czerwcu 2006 r., wraz z bydgoską delegacją, uczestniczyłam w uroczystym przekazaniu prochów Woyniłłowicza kościołowi w Mińsku. Skorzystałam z okazji i zobaczyłam Sawicze niedaleko Nieświeża - miejsce, w którym od XVII wieku do lipca 1920 roku żyli Woyniłłowiczowie. Wszystko to zrobiło na mnie ogromne wrażenie - nie kryje autorka „Ciernia Kresowego”.
Podkreśla, że jej książka nie powstałaby, gdyby nie krewni pana na Sawiczach - nieżyjąca już Dorota Mycielska, od której otrzymała listy Olimpii z Uzłowskich, żony Woyniłłowicza, Krzysztof Mogilnicki, praprawnuk Gabrieli z Woyniłłowiczów Mogilnickiej, jednej z jego sióstr oraz Krzysztof Kolberg, siostrzeniec Mogilnickiego.
- To on udostępnił mi listy Woyniłłowicza i jego testament oraz liczne rodzinne fotografie. Potem dotarłam do rękopisu drugiej, nieopublikowanej części wspomnień Woyniłłowicza w Bibliotece Narodowej - wspomina Chmielewska.
Podczas spotkania w Mińsku padła propozycja przetłumaczenia na j. białoruski i wydania drugiej książki G. Chmielewskiej pt. „Kropla goryczy”(polskie wydanie ukazało się w 2014 r.).