„Wpadnę w euforię, jeśli ten plan się powiedzie”. W 80. rocznicę rozpoczęcia operacji Market Garden

Czytaj dalej
Joanna Lubecka

„Wpadnę w euforię, jeśli ten plan się powiedzie”. W 80. rocznicę rozpoczęcia operacji Market Garden

Joanna Lubecka

Krakowski Oddział IPN i "Dziennik Polski" przypominają. 17 września 1944 r. żołnierze jednostek powietrznodesantowych, Amerykanie, Brytyjczycy i Polacy rozpoczęli operację Market Garden, największą tego typu akcję II wojny światowej. Była ona przykładem niezwykłej odwagi żołnierzy i równocześnie potężnych błędów strategicznych w prowadzeniu wojny. 35 tys. żołnierzy miało przejąć mosty na Mozie, rzece Waal i dolnym Renie, aby w ten sposób pomóc wojskom lądowym okrążyć Zagłębie Ruhry. Chodziło również o to, aby uniemożliwić Niemcom odtworzenie linearnego przebiegu frontu. Operacja zakończyła się 26 września wielką klęską aliantów.

Entuzjazm autorów i sceptycyzm wykonawców

W filmie Richarda Attenborough „O jeden most za daleko” z 1977 r., w trakcie narady brytyjskich dowódców przed operacją Market Garden, dochodzi do wymiany zdań między sceptycznym gen. Stanisławem Sosabowskim (dowódcą 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej) i gen. Frederickiem „Boyem” Browningiem (głównodowodzącym całą operacją).

Browning: „Coś pana martwi gen. Sosabowski?”

Sosabowski: „Nic nie powiedziałem”

Browning: „Właśnie. Pańskie milczenie jest głośniejsze od pioruna”

Sosabowski: „Jestem Polakiem. Niektórzy twierdzą, że inteligentnym. Jeśli to prawda, to należę do mniejszości, a mniejszości wolą milczeć”

Browning: „Nie pochwala pan tego planu?”

Sosabowski: „Jestem poruszony, że wasz wielki marszałek Montgomery obmyślił taki plan. Wpadnę w euforię, jeśli on się powiedzie…”.

1. Samodzielna Brygada Spadochronowa i jej dowódca gen. Sosabowski w sierpniu 1944 r. utracili sympatię brytyjskiego dowództwa z powodu nieoficjalnego „buntu” żołnierzy, którzy byli przekonani, że zostaną wysłani na pomoc walczącej Warszawie. Gdy tak się nie stało, jawnie demonstrowali swoje niezadowolenie. Sosabowski był znany ze swojej niezależności i stanowczości, co mogło irytować brytyjskich dowódców, przyzwyczajonych do większej dyscypliny. Jednak decyzja o powierzeniu ważnych zadań polskim żołnierzom w trakcie operacji nie budziła żadnych wątpliwości.

Zakład o 5 funtów

Po sukcesach lądowania w Normandii i szybkim wyzwoleniu północnej Francji, wiara, że wojna zakończy się w 1944 roku była tak powszechna, że gen. Bertram Ramsay bez wahania

postawił 5 funtów, zakładając się o to z gen. Bernardem Montgomery. Przegrał. Operacja Market Garden pochłonęła skąpe alianckie zasoby sprzętu, ludzi i benzyny – Niemcy z kolei wykorzystali ten czas na zbrojenie i umacnianie Linii Zygfryda, systemu umocnień wzdłuż granicy Niemiec z Francją i Luksemburgiem. Przez następne pół roku siły alianckie nie potrafiły przekroczyć Renu. Opóźnienie wykorzystali Sowieci prąc coraz dalej na Zachód i zajmując kolejne kraje Europy Środkowej.

Autorem planu Market Garden był gen. Bernard Law Montgomery, zwany powszechnie „Monty’m”. Jako główny autor zwycięstwa pod El Alamein w 1942 r. miał ogromny autorytet i nie mniejsze „ego”. Był pewny siebie, miał skłonność do niepotrzebnej rywalizacji i bardzo często wchodził w konflikty z innymi dowódcami, szczególnie amerykańskimi: Dwightem Eisenhowerem i Georgem Pattonem. Zarzucano mu również, że jego śmiałe projekty nie biorą pod uwagę strat ludzkich. Słynne były jego „niezapowiedziane” inspekcje wojsk, po których „zadowolony marszałek wsiadał do auta i na czele swego orszaku pędził dalej na następne »niezapowiedziane i spontaniczne« spotkania z wojskiem”. Z tego też powodu niektórzy żołnierze dali mu przydomek „God Almonty”, co jest parafrazą słów „God Almighty” (Bóg Wszechmogący).

Operację Market Garden Monty podzielił na dwa etapy: pierwszy – pod kryptonimem „Market”, zakładał desant 35 tysięcy spadochroniarzy w okolicach Arnhem, aby przejąć mosty bez ich uszkadzania. Celem drugiego, o kryptonimie „Garden”, miało być przebicie przez wojska lądowe korytarza do pozycji zajętych przez spadochroniarzy. Całością miał dowodzić generał Frederick „Boy” Browning. Operacja była przygotowywana zbyt szybko w stosunku do wyzwań: główna droga, którą miały poruszać się wojska lądowe (znana jako „Hells Highway”) była wąska, więc Niemcom łatwo było ostrzeliwać poruszające się po niej oddziały. Częste kontrataki i zniszczenia infrastruktury spowalniały postęp wojsk alianckich. Siły powietrznodesantowe miały ograniczone zapasy amunicji, żywności i sprzętu, co osłabiło ich zdolność do długotrwałego utrzymywania pozycji. Dodatkowym utrudnieniem, szczególnie dla ciężkiego sprzętu wojskowego, były liczne w Holandii kanały, rzeki i bagna.

„Z góry skazani na klęskę?”

Brytyjski badacz Andrew Roberts ocenił, że głównodowodzący akcją gen. Frederick „Boy” Browning „z góry skazał aliantów na klęskę”. Jednocześnie gen. Montgomery nie sprawdził lub zignorował doniesienia wywiadu, który informował, że w okolicy Arnhem znajduje się 9. i 10. Dywizja Pancerna SS, które powróciły z walk we Włoszech. I rzeczywiście tak było. Alianckie siły powietrznodesantowe były zrzucane daleko od swoich celów, co utrudniało ich szybkie zdobycie. Komunikacja między jednostkami była utrudniona przez źle

działające lub nie działające radiostacje, co prowadziło do opóźnień i problemów z koordynacją działań. Kluczową rolę w sukcesie niemieckiej obrony odegrał wywiad. Dzięki przechwyceniu niektórych alianckich planów, zidentyfikowaniu miejsc lądowania sił powietrznodesantowych oraz głównych celów ataku, niemieccy dowódcy podjęli błyskawiczne decyzje o przegrupowaniu wojsk i odpowiednim ich skoncentrowaniu w strategicznych punktach. Szczególnie ciężkie walki toczyły się o kluczowy most w Arnhem. Zgodnie z planem żołnierze brytyjskiej 1. Dywizji Powietrznodesantowej pod dowództwem mjr. Johna Frosta mieli bronić mostu (chodziło również o to, by nie wysadzili go Niemcy) przez dwa dni, aż do nadejścia brytyjskiego XXX Korpusu gen. Briana Horrocksa. Jeden z dowódców operacji Market Garden mjr Victor Dover, tak wspominał Frosta: „Johnny był wysoki i mocno zbudowany (co nie było zaletą w skokach spadochronowych). Zapuścił dość nieschludne wąsy, które miał w zwyczaju ciągnąć i podkręcać – co pomagało utrzymać je w nieładzie. Johnny Frost miał w sobie mistyczną magię – nie musiał posługiwać się górnolotnymi słowami – taka była aura, która go otaczała (…). Nigdy nie dowiem się, czy znał strach, ale jeśli tak, to nigdy go nie widziałem”. 17 września Frost i jego 745 lekko uzbrojonych żołnierzy zajęło północny przyczółek mostu w Arnhem. Szybko zorientowali się, że ich pozycje otoczone są przez oddziały II Korpusu Pancernego SS i odcięte od reszty dywizji. Bronili się cztery dni przed niemieckimi czołgami, wozami pancernymi, ostrzałem niemieckiej artylerii, którym mogli przeciwstawić jedynie granatniki, broń maszynową i granaty. Niemcy kilka razy proponowali kapitulację i nie mogli uwierzyć, że Brytyjczycy nie tylko nie poddają się, ale ciągle kontratakują. Walki przerwano trzeciego dnia jedynie na kilka godzin, aby ewakuować 250 rannych. Około 100 spadochroniarzy wraz z rannym dowódcą poddało się czwartego dnia po wyczerpaniu amunicji. Frost miał wtedy powiedzieć swoim żołnierzom: „Możemy zostać otoczeni, ale nie pokonani”.

Szokujący sukces Niemców

Operacja Market Garden zakończyła się wysokimi stratami po stronie aliantów, szacowanymi na około 17 tys. zabitych, rannych i zaginionych. Do niewoli niemieckiej trafiło ponad 6 tys. spośród 10 tys. żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych, a nieco ponad 2 tys. zdołało przeprawić się z powrotem przez Ren. Straty niemieckie były również znaczne, ale ważniejsze było, że aliantom nie udało się przekroczyć Renu, co na wiele miesięcy zatrzymało ich ofensywę i skazało wielu ludzi na dalsze życie pod okupacją. W niemieckiej prasie i propagandzie operacja Market Garden była przedstawiana jako wielkie zwycięstwo Wehrmachtu, które pokazało siłę i zdolności obronne niemieckiej armii. Propaganda wykorzystała zwycięstwo, aby podnieść morale niemieckiego społeczeństwa w trudnym okresie wojny. Goebbels w „Dziennikach” pod datą 30 września 1944 r. zapisał: „Nasz

militarny sukces w rejonie Arnhem ciągle jeszcze szokuje anglo-amerykańską opinię publiczną, snuje się teraz ponure prognozy na nadchodzącą wojnę zimową, po której nikt sobie najwidoczniej wiele nie obiecuje”.

Monty jest zadowolony

Jedna z ostatnich scen filmu „O jeden most za daleko” przedstawia rozmowę gen. Browninga z gen. Robertem „Royem” Urquhartem – dowódcą 1. Dywizji Powietrznodesantowej:

Browning: „Zrobiłeś wszystko co mogłeś…”

Roy: „Tak, ale czy inni także?”

Browning: „Jeśli chcesz to możesz iść na górę się zdrzemnąć”

Roy: „Zabrałem do Arnhem 10 tys. ludzi, wróciło ze mną niecałe 2 tys. Niezbyt chce mi się spać”.

Browning: „Właśnie widziałem się z Monty’m – jest bardzo dumny i zadowolony”

Roy: „Zadowolony?!”

Browning: „Oczywiście! Uważa, że operacja Market Garden powiodła się w 90%”

Roy: „A co ty sądzisz?”

Browning: „Zawsze uważałem, że mierzymy o jeden most za daleko”.

Most w Arnhem został 7 października 1944 r. zbombardowany przez alianckie myśliwce, aby uniemożliwić Niemcom połączenie z południowym brzegiem Renu. Po wojnie go odbudowano. Dzięki filmowi Richarda Attenborough stał się słynny, podobnie jak dowódca brytyjski John Frost. W roku premiery filmu, 17 grudnia 1977 r. most w Arnhem otrzymał oficjalnie nazwę mostu Johna Frosta (niderl.: John Frostbrug). Inny bohater operacji Market Garden gen. Stanisław Sosabowski stał się kozłem ofiarnym

Joanna Lubecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.