Wronin i Dunajec na straży naddunajeckich dziedzin. Warownie do zdobycia w weekend
Wronin strzegł południowej granicy Polski, a Dunajec północnych kresów Węgier. Dzisiaj warownie te oblegają jedynie turyści. I jeden, i drugi mogą być idealnym celem miłej weekendowej wyprawy. Nagrodą za zdobycie, będą niesamowite widoki, nie tylko na Jezioro Czorsztyńskie, ale także na pienińskie i gorczańskie wypiętrzenia oraz tatrzańskie granie, ale także na ufortyfikowanego sąsiada.
Skała już z daleka lśniła bielą wapienia. Była wyniosła, a jej poszarpane, nagie ściany opadały stromo w kierunku wartko płynącego Dunajca. W tej okolicy i na tym brzegu nie było bardziej naturalnie obronnego miejsca, a jednocześnie tak doskonale nadającego się do panowania nad rozległą doliną i przebiegającymi jej dnem szlakami handlowymi. Nic więc dziwnego, że to na niej wyrósł warowny Wronin.
Strażnica na wysokiej skale
Kiedy powstała, jak wyglądała, wreszcie kto zbudował pierwszą strażnicę w tym miejscu? To wszystko ginie w mrokach dziejów. Jan Długosz, jeden z naszych najwybitniejszych kronikarzy, z miejscem tym wiąże Piotra Wydżgę, szlachcica i kasztelana sądeckiego, hulakę oraz awanturnika, ale też krzyżowca. Biorąc więc pod uwagę kronikarskie zapisy, przyjmujemy, że warowna strażnica istniała tu już w 1246 roku.
ZOBACZ „PIESZE I ROWEROWE WĘDRÓWKI PO MAŁOPOLSCE"
W jej mrocznych i głębokich lochach - to już niesie wieść gmina - szlachcic ziemi krakowskiej skryć miał nieprzebrane skarby, w tym ogromne ilości złota… Historycy nie potwierdzają jednak, by to on - około połowy XIII stulecia - był właścicielem olbrzymich włości m.in. na terenie współczesnego nam Czorsztyna. O skarbach nie wspominają.
Przypuszczają za to, że mocno ufortyfikowaną strażnicę na malowniczym i wyniosłym zarazem wypiętrzeniu ufundowała księżna Kinga, zabezpieczając w ten sposób niespokojną granicę polsko-węgierską. Wronin, bo tak zwana jest ta warownia w dokumentach z XIII stulecia, miał jednocześnie zabezpieczać - co bardziej prawdopodobne - sięgające tych terenów rozległe włości księżnej. Już wtedy nadgraniczna strażnica składać się miała m.in. z kamiennej wieży, a także umocnień ziemnych i drewnianych budynków.
Złotymi zgłoskami w jej historii zapisał się jednak dopiero Kazimierz Wielki. On to, doceniając jej walory obronne oraz strategiczne położenie, postanowił wystawić imponującą, solidnie obwarowaną i dobrze zaopatrzoną fortecę. O jej znaczeniu niech świadczy fakt, że już wtedy zwano ją królewskim zamkiem Czorsztyn. Około 1350 r. nowa siedziba starostów, a także - co było sprawą zasadniczą - komora celna, były gotowe.
O to, by zaś żaden kupiec nie prześlizgnął się (bez stosownej opłaty lub daniny) starodawnym duktem przebiegającym u podnóża zamku, zadbano, montując - między skałami u stóp góry zamkowej - potężną bronę.
Jeszcze w XVII stuleciu na zamkowym wzgórzu wystawiono solidną basztę bramną, dostosowując ją już do użycia artylerii. W tym czasie załogę stanowiło, co dla wszystkich może być sporym zaskoczeniem jak na rozmiary warowni, 10 żołnierzy, trzech odźwiernych, puszkarz, bębnista i trębacz.
Nieszczęsne uderzenie piorunem...
Czorsztyński zamek szczęścia nie miał. Jednak to nie kilkukrotne oblężenia poczyniły w nim największe szkody, a piorun, który trafił weń pod koniec XVIII stulecia. Pożar strawił go niemal doszczętnie. I z tego kataklizmu już się nie podniósł.
W XIX stuleciu stanowił więc tylko malowniczą ruinę, będącą już wtedy celem nielicznych wypraw, a także natchnieniem artystów. W 1819 roku Czorsztyn i okoliczne wsie nabył Jan Maksymilian Drohojowski. Rodowi temu, a właściwie Stanisławowi Konstantemu, zawdzięczamy również - o czym niewielu już pamięta - pierwszy chroniony obszar Pienin. On to bowiem utworzył w 1921 roku prywatny „rezerwat zupełny”.
Ruiny szturmują teraz... turyści
Niegdyś zamek stał wysoko ponad wodami wartko płynącego Dunajca, a u jego podnóża malowniczo rozłożony był Czorsztyn. Dzisiaj jego malownicze ruiny oblewają wody Jeziora Czorsztyńskiego, a Czorsztyn „spogląda” na fortecę z góry. W dawnych wiekach zamek żył z pracy okolicznych mieszkańców, dzisiaj to czorsztynianie żyją m.in. z niego, ale też otaczającej go wspaniałej przyrody i wielu atrakcji turystycznych.
Nie można zapomnieć, że wciąż roztacza się z niego cudowny widok nie tylko na rozległą dolinę Dunajca, imponujące jezioro i zaporę, pienińskie i gorczańskie wypiętrzenia oraz tatrzańskie granie, ale także na sąsiada - równie potężną warownię wystawioną w pobliskiej Niedzicy.
Dunajec nad Dunajcem
Nedecvár, Nedec-Vár, Netzer, Sub-Arx Unterschloss, Arx Dunajecz, Niestner Schloß, Netz Schloss, Nedeca, Castrum de Dunajecz. Nazw wiele, a warownia jedna. Zamek Dunajec niegdyś strzegł północnej granicy Węgier, chronił także szlak handlowy wiodący doliną Dunajca, dzisiaj i on jest jedną z największych atrakcji turystycznych Małopolski.
Wyniosłe wzgórze, strome zbocza, dostęp tylko z jednej strony - to idealne miejsce do budowy nadgranicznej strażnicy. Tego niezwykłego zadania, być może na ruinach wcześniejszych budowli, podjął się ród Berzeviczych. Drewniano-ziemne „novum castrum de Dunajecz”, które wyrosło na naturalnie obronnym skalnym cyplu, po raz pierwszy wyłania się z mroków historii w 1325 roku.
[polecany]26264861[/polecany]
Jednymi z tych, którzy najlepiej zapisali się w jego historii, byli Horváthovie. Jerzy zamienił ponurą i niewygodną warownię w elegancką renesansową rezydencję. Andrzej zaś rozsławił nadgraniczną fortecę... hucznymi balami. Mimo dziejowych burz, w rękach węgierskich rodów pozostał do 1945 r. Ostatnia właścicielka, wdowa po Gezie Alapi Salamonie, Ilona hrabina Bethlen zmarła w 1964 r. w… węgierskim przytułku.
Nie można też zapomnieć o tym, że w niedzickim zamku odnaleziono inkaskie kipu, pismo węzełkowe rodem z Ameryki Południowej. Skąd się w nim wzięło? Niegdyś w jego murach udzielono gościny potomkom inkaskiego władcy Tupaca Amaru II, uciekającym przed hiszpańskimi zabójcami. Część skarbów, które rodzinie udało się przywieźć zza oceanu, została ukryta, a drogą do ich odnalezienia jest właśnie kipu. Na razie jednak nikt nie rozsupłał jego tajemnic.
Niedzica ma też swojego duszka, a także białą damę, Brunhildę, która zginęła, wpadając do kilkudziesięciometrowej zamkowej studni. Legendę tę wykorzystano m.in. w filmie „Wakacje z duchami”. Warownia zagrała także w „Zemście”, „Mazepie” i „Janosiku”.
Z tarasu zamku rozciąga się imponująca panorama na jezioro, zaporę wodną, Pieniny i oczywiście czorsztyńską warownię.
Pienińskie orle gniazda
Wronin strzegł południowej granicy Polski, a Dunajec północnych kresów Węgier. Dzisiaj obydwie fortece oblegają jedynie turyści. Łatwo się tutaj bowiem dostać, wędrując ścieżkami wytyczonymi dla piechurów, jak i tymi dla miłośników dwóch kółek i czterech kółek. I jeden, i drugi mogą być więc idealnym celem miłej niezbyt forsownej weekendowej wyprawy.
Urocze pienińskie orle gniazda wciąż bowiem fascynują barwnymi opowieściami, nie wspominając o wrażeniu, jakie robią na wszystkich. Odkrywajmy zatem ich tajemnice, podziwiajmy wspaniałe krajobrazy, aktywnie przy tym wypoczywając.
[polecany]26254344[/polecany]