Wśród nas są naturalni kłamcy. Oszukują na potęgę! Jak złapać kłamczucha?
Niektóre pielęgniarki w ogóle nie potrafiły kłamać - same się zdradzały i wtedy prawie wszyscy obserwatorzy od razu spostrzegali, że te kobiety „chyba coś kręcą”.
Czy można nauczyć się wykrywania kłamstwa? Owszem, są sztuczki psychologiczne, które podniosą naszą skuteczność nawet bez uczenia się nowych informacji na temat oznak kłamstwa…
Większość z nas żywi przekonanie, że w razie konieczności wyczujemy, że ktoś nas okłamuje. To iluzja. Badania pokazują, że jesteśmy niewrażliwi na różne oznaki kłamstwa. Źle wykrywamy nielogiczności w wypowiedziach (np. ktoś mówi nam przez telefon: „Nie przyjeżdżaj do mnie, bo mnie TUTAJ nie ma”), kłamstwa interesowne - kiedy to ktoś w oczy mówi nam fałsz („Wczoraj przelałem ci pieniądze. Jeszcze nie doszły? Widocznie jakaś awaria w banku!”) i treści nieprawdopodobne (np. wypowiedzi wróżek, jasnowidzów itp.)
Jednak nie oznacza to, że jesteśmy tacy słabi w rozpoznawaniu oznak kłamstwa. Raczej, jak pokazują eksperymenty, nie korzystamy z intuicji, którą posiadamy, a obserwując kłamców, zwracamy uwagę nie na to, na czym trzeba się koncentrować. Oznacza to, że możemy dość łatwo poprawić naszą zdolność wykrywania kłamczuchów, zmieniając jedynie nasze strategie obserwowania innych ludzi.
Oto skąd o tym wszystkim wiedzą psycholodzy.
Zakłamane pielęgniarki
W pewnym eksperymencie (zaprojektowanym przez Paula Ekmana) pielęgniarki informowano, że będą sprawdzane pod kątem nadawania się do swojej pracy. Sprawdzian polegać miał rzekomo na tym, czy umieją ukryć swoje prawdziwe odczucia przed pacjentami („Czasem pacjent jest w ciężkim stanie i pielęgniarka powinna dodać mu otuchy. Sprawdzamy, czy pomimo przeżywania przykrych emocji w takiej sytuacji będziecie potrafiły je ukryć”).
Następnie pielęgniarki miały oglądać przykre bądź przyjemne filmy, a potem rozmawiać z różnymi osobami i mówić o tych filmach. Instrukcja była taka, że czasem mają ukrywać swoje prawdziwe uczucia (np. mówić, że film był przyjemny, choć był przykry), a czasem nie.
Na końcu badania oczywiście wyjaśniono im, że eksperyment dotyczył skuteczności oszukiwania, a nie przydatności do pracy pielęgniarki i przepraszano za wprowadzenie ich w błąd, co było konieczne, aby podnieść ich motywację do skutecznego okłamywania innych.
Ludzkie oszustwa
Dzięki temu (i wielu podobnym) eksperymentom wiemy dzisiaj o ludzkich kłamstwach całkiem sporo. Na przykład jeśli badacze nie ostrzegali ludzi, że pielęgniarki mogą kłamać, to prawie nikt nie wykrywał u nich fałszu. Z jednym wyjątkiem. Okazało się bowiem, że niektóre pielęgniarki w ogóle nie potrafiły kłamać - same się zdradzały i wtedy prawie wszyscy obserwatorzy od razu spostrzegali, że te kobiety „chyba coś kręcą”.
Moglibyśmy powiedzieć, że część ludzi jest „naturalnie prawdomówna” - nie umieją udawać, nawet gdy im na tym zależy i nawet gdy jest to konieczne, nie oszukują na sprawdzianach, nie ściągają na testach itp. Są bardzo uczciwi.
Dla kontrastu, okazało się również, że istnieją „naturalni kłamcy” - osoby kłamiące tak skutecznie, że nawet specjaliści nie potrafili tego wykryć. Takich ludzi jest około 10 proc. Nie oznacza to, że ci ludzie ciągle kłamią, ale że jeśli zaczną kłamać, jest to trudniej rozpoznać niż u innych ludzi.
A jeśli ostrzeżemy obserwatorów, że niektóre pielęgniarki mogą kłamać, co się wtedy stanie? Okazało się, że ludzie zaczynali niektóre kobiety podejrzewać o kłamstwo, a inne nie, ale ilość błędów była taka, jak gdyby w ogóle nie obserwowali zachowań pielęgniarek, ale kierowali się ślepym trafem. Połowę osób prawdomównych brali za kłamczuchy, a połowę kłamczuchów za osoby prawdomówne, tak samo jakby decydowali się na podstawie rzutu monetą. Ostrzeżenie przed kłamstwem nic nie pomogło.
Jak poprawić wykrywalność kłamstw?
Badacze wpadli na świetny pomysł. Poprosili część obserwatorów, aby zwracali uwagę jedynie na mowę ciała pielęgniarek (gestykulację, ułożenie ciała, itp.) a nie na mimikę i słowa. Okazało się, że dzięki temu prostemu zabiegowi poprawa wykrywalności wzrosła o 10 proc. Nie był to dramatyczny wzrost, ale oznaczał, że ludzie przestali być ślepi na kłamstwo. Ciało lepiej ujawnia prawdę niż mimika i słowa.
To interesujące odkrycie - wygląda na to, że mamy większe szanse na uniknięcie oszustów, gdy nauczymy się zwracać uwagę na to, co „mówi ciało” a nie na to, co mówią twarz i słowa.
A jak radzą sobie specjaliści? Najlepiej wyszkoleni spece wykrywają dziewięćdziesiąt procent kłamczuchów. Nikt nie jest w stu procentach skuteczny, ponieważ nie ma niezawodnych wskaźników kłamania. Nawet jeśli jakieś zachowanie występuje często podczas kłamania, to nie występuje zawsze i nie u wszystkich ludzi. W dodatku zachowania, które często idą w parze z kłamstwem pojawiają się też wtedy, gdy ludzie mówią prawdę. Właśnie dlatego wykrywalność kłamstw nigdy nie jest doskonała.
Do najbardziej wiarygodnych wskaźników łgarstwa należą: ograniczenie gestykulacji podczas kłamania; podniesiony ton głosu; zwiększenie się ilości pomyłek językowych; przeciąganie czasu odpowiedzi; pojawianie się mimowolnych gestów (takich jak przeczące ruchy głową, wzruszanie ramion), które jednak trzeba się nauczyć rozpoznawać.