Wszystko zaczęło się układać. Ale przyszła śmierć

Czytaj dalej
Fot. archiwum rodzinne
Katarzyna Gajdosz-Krzak

Wszystko zaczęło się układać. Ale przyszła śmierć

Katarzyna Gajdosz-Krzak

Trudne chwile scalają małżeństwo na zawsze. Między mną a Małgosią nigdy nie było tak dobrze jak teraz - mówił na dzień przed tragedią Robert. Zginął z żoną w wypadku. Osierocili troje dzieci.

Robert (36 l.) i Małgorzata (37 l.) Kiełbasowie ze Świniarska koło Nowego Sącza w lipcu ubiegłego roku obchodzili jubileusz 10-lecia małżeństwa. To były dla nich burzliwe lata, pełne miłości, ciężkiej pracy, walki z chorobą dzieci...

- Zawsze mieli pod górkę, ale nigdy nie narzekali. Mimo naprawdę trudnych chwil brat potrafił cieszyć się życiem, wspaniałą rodziną - opowiada jego siostra Renata Ameti.

W uszach wciąż brzmią jej ostatnie słowa Roberta, które wypowiedział do niej na dzień przed tragedią. „Trudne chwile scalają małżeństwo na zawsze. Między nami nigdy nie było tak dobrze jak teraz. Wychodzimy na prostą. W końcu mogę spokojnie zasnąć” - cytuje pani Renata i zawiesza głos.

Zawsze mieli pod górkę, ale nigdy nie narzekali. Mimo naprawdę trudnych chwil brat potrafił cieszyć się życiem, wspaniałą rodziną

W przeddzień Święta Trzech Króli Kiełbasowie wracali ze swoją 5-letnią córeczką Madzią ze szpitala w Krakowie-Prokocimiu. Byli tam na kontroli, bo dziewczynka cierpi z powodu celiakii. Jej organizm nie toleruje glutenu. Musi być na specjalnej diecie, pod ścisłą opieką lekarzy.

Nikt nie spodziewał się, że tego feralnego dnia Madzia z powrotem trafi do Prokocimia. Tym razem jednak sama.

To był feralny poślizg?

Volkswagen golf, którym jechał Robert z żoną i córeczką, z niewyjaśnionych do tej pory przyczyn zderzył się z jadącym w stronę Krakowa autobusem.

Rodzinę od domu dzieliło zaledwie dziesięć kilometrów. Wypadek miał miejsce na drodze krajowej 75 w Dąbrowie, na wysokości kamieniołomu. Sprawę obecnie bada prokuratura.

Robert (36 l.) i Małgorzata (37 l.) Kiełbasowie 5 stycznia zginęli w wypadku samochodowym. Damian (stoi) oraz bliźniaki - Mikołaj i Madzia zostali bez
Stanisław Śmierciak 5 stycznia 2017 r. Tragiczne zderzenie z autobusem. Mieli zaledwie 10 kilometrów do domu

- To niemal prosty odcinek drogi. A brat był bardzo dobrym i odpowiedzialnym kierowcą - mówi pani Renata. Nie może znieść komentarzy pod pierwszymi tekstami w internecie informującymi o wypadku. Podano, że volkswagen golf wyprzedzał inny pojazd, co nie miało w ogóle miejsca.

- Mój kolega jechał za nimi. Nie bezpośrednio. Piątym samochodem. Nie wiedział jednak, że to Robert, bo zostałby dłużej na miejscu. Policja kazała mu jednak odjechać - mówi Grzegorz Kiełbasa, brat Roberta.

Z relacji znajomego wynika, że volkswagen golf wpadł w poślizg. - To był ułamek sekundy. Musiało go ściągnąć na lewy pas i wtedy nadjechał ten autobus - pan Grzegorz nie kryje łez.

Jego brat zginął na miejscu.

Małgorzatę ratownicy reanimowali kilkadziesiąt minut. Niestety, nie udało się przywrócić jej akcji serca. Malutka Madzia przez cały czas była przytomna. Doznała złamania nogi i ręki. Helikopterem przetransportowano ją do szpitala w Prokocimiu. 30 pasażerom autobusu i kierowcy nic poważnego się nie stało.

- W nowy rok Małgosia i Robert wkraczali z ogromnym optymizmem - wspomina Andrzej Witowski, kuzyn pani Małgorzaty.

Ostatni raz widzieli się w poniedziałek, tuż po sylwestrze. Składali sobie noworoczne życzenia. Robert wyliczał, ile udało się mu zrobić w ubiegłym roku. Najbardziej cieszyli się z zakończonego kapitalnego remontu domu.

Kiełbasowie mieszkali w nim ze swoją trójką dzieci (Madzia ma dwóch braci: bliźniaka Mikołaja i 9-letniego Damiana), ale również z mamą pani Małgorzaty, jej siostrą i bratem.

Dom, który zawsze tętnił życiem

- Ten dom zawsze tętnił życiem. Było w nim gwarno i wesoło - opowiada pan Andrzej. - Dziś cisza przeplata się z płaczem - dodaje.

We wtorek Sąd Rodzinny w Nowym Sączu zdecydował, że dzieci zamieszkają u wujka Grzegorza w Paszynie. Brat zmarłego sam wystąpił o przyznanie mu opieki nad nimi. Jest ojcem chrzestnym Damiana, a jego żona Agata mamą chrzestną Mikołaja.

Robert (36 l.) i Małgorzata (37 l.) Kiełbasowie 5 stycznia zginęli w wypadku samochodowym. Damian (stoi) oraz bliźniaki - Mikołaj i Madzia zostali bez
archiwum rodzinne - Małgosia i Robert tworzyli małżeństwo jakich teraz mało - mówią ich bliscy. W lipcu ubiegłego roku Kiełbasowie świętowali 10 rocznicę ślubu. To były dla nich lata pełne miłości, ciężkiej pracy, walki z chorobą dzieci...

- Według prawa Bożego jesteśmy ich drugimi rodzicami. Obiecaliśmy podczas chrztu pomagać rodzicom w wychowaniu ich dzieci. To nasz święty obowiązek - podkreśla Grzegorz Kiełbasa.

On sam ma już dwie córki 10-letnią Oliwię i 8-letnią Natalkę. Siostry cieszą się, że będą mieć rodzeństwo. Oliwia nie może się doczekać powrotu Madzi ze szpitala, z którą razem zamieszka. Codziennie dzwoni do niej i urządzają swój pokój przez telefon.

Dom Grzegorza i Agaty Kiełbasów chwilowo stanął na głowie. Cała rodzina pomaga przy adaptacji pokojów dla trójki dzieci. Mikołaj i Damian mieszkają więc na razie u cioci Renaty. Od nowego domu dzielą ich zaledwie kroki. Bo obok siebie wybudowało się czworo rodzeństwa zmarłego mężczyzny.

Robert Kiełbasa miał dwie siostry i czterech braci. Niemal każde z nich ma dwoje dzieci. Kuzynostwo jest ze sobą mocno zżyte.

- Wszyscy trzymamy się razem. Ale trzeba przyznać, że Robert był najbardziej rodzinny z nas wszystkich. Niemal codziennie do nas przyjeżdżał z dziećmi - dodaje, uśmiechając się w stronę bawiących się w salonie chłopców. - Często żartowaliśmy, że tu jest ich drugi dom. Wiedzieliśmy o nich wszystko. Znaliśmy niemal każdą codzienną radość i każdy smutek - wspomina.

Wszystko dla dobra dzieci

Tych ostatnich w ciągu 10 lat małżeństwa niestety nie brakowało Robertowi i Małgorzacie. Najbardziej martwili się o dzieci. Długie miesiące spędzili w szpitalu przy Mikołaju, który cierpi z powodu astmy. Wiele czasu zajęło też rozpoznanie choroby Madzi.

- Dla dzieci oboje byli w stanie zrobić wszystko. Tacy byli szczęśliwi, że udało się wyprowadzić ich z najcięższego etapu chorób. Że sytuacja jest stabilna - mówi pani Renata.

„W firmie też wychodzę na prostą. Mamy 500 plus”, cieszył się Robert w rozmowie ze mną - wspomina Andrzej Witowski.

Najbardziej rodzinny z nas był właśnie Robert. Zawsze przyjeżdżał w odwiedziny z żoną i dziećmi

Robert zrezygnował z pracy na etat, bo wymagała od niego częstych wyjazdów. A on chciał być przy żonie i dzieciach. Jako hydraulik założył działalność gospodarczą.

- Nasza złota rączka - mówi pani Kinga, siostra Roberta i wspomina, jak któregoś dnia pękła jej rura w domu. Zadzwoniła do brata o poradę. - Nie zdążyłam dobrze odłożyć słuchawki, a on już stał w drzwiach gotowy mi pomóc. Wyprzedził nawet szwagra, który mieszka w tej samej miejscowości co ja - uśmiecha się na to wspomnienie pani Kinga, choć łzy spływają jej po policzkach.

- Nie wiem, jak on to robił, że znajdował czas na wszystko. Dla mnie wzór ojca. W ogóle razem z Małgosią tworzyli małżeństwo, jakich teraz mało - przyznaje pan Andrzej.

Ostatnia droga

W środę rodzina pożegnała Małgorzatę i Roberta w ich ostaniej drodze na cmentarz.

- Mamusia i tatuś są już w niebie - mówią dzieci, a dorośli stojący nad nimi z trudem powstrzymują łzy.

- Nam się wydaje, że pięciolatek nie ma świadomości tego, co się stało. Ale tak nie jest. Czesałam się, a Mikołaj mówi: „Mama miała taką samą szczotkę. Teraz dostanie ją Madzia” - opowiada pani Renata.

Rodzeństwo deklaruje pomoc Grzegorzowi i Agacie w wychowaniu osieroconych dzieci. - Zawsze traktowaliśmy je jak swoje. Teraz jeszcze bardziej są nasze. Kochamy je jak własne - zapewnia pani Renata.

Pomoc obiecują mieszkańcy gminy Chełmiec. Dzień po tragedii, gdy w Zespole Szkół w Chełmcu, gdzie uczy się Damian, odbywały się jasełka, zorganizowali spontanicznie zbiórkę pieniędzy dla nich. Zebrano 2701 zł. Również organizatorzy balu charytatywnego w Świniarsku deklarują, że dochód z niego przekażą na konto osieroconych dzieci.

Każdy, kto teraz chciałby pomóc nowej rodzinie w urządzaniu domu, może kontaktować się z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Chełmcu (tel. 18 446-26-27 lub 795-491-344).

Robert (36 l.) i Małgorzata (37 l.) Kiełbasowie 5 stycznia zginęli w wypadku samochodowym. Damian (stoi) oraz bliźniaki - Mikołaj i Madzia zostali bez
archiwum rodzinne Robert (36 l.) i Małgorzata (37 l.) Kiełbasowie 5 stycznia zginęli w wypadku samochodowym. Damian (stoi) oraz bliźniaki - Mikołaj i Madzia zostali bez rodziców
Katarzyna Gajdosz-Krzak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.