Wybory 2019. Kobiety na listach wyborczych. Na jedynkę nie zasłużyła żadna. Na dwójkę też nie.
Choć są wykształcone, aktywne zawodowo i lokalnie, nie zasłużyły na jedynki. Na żadnej podlaskiej liście wyborczej do parlamentu liderem nie jest kobieta. Wiceliderem też nie. Kandydatki zepchnięte zostały na dalsze miejsca, czasem bardzo odległe. Czy mimo to mają szansę na mandat?
Na początek statystyka. W wyborach do Sejmu z okręgu podlaskiego startuje 216 kandydatów. Jest wśród nich 125 mężczyzn i 91 kobiet. Najwięcej na liście Bezpartyjnych Samorządowców (14 kandydatek) i SLD - 13 pań. Dla porównania KO i PSL wystawiają po 12 kandydatek, PiS i Konfederacja - 10, a Prawica tylko pięć (na 14 kandydatów)
W kontekście wyborów ważniejsza jest jednak inna statystyka: na których miejscach panie się znajdują. Na żadnej z dziewięciu podlaskich list kobieta nie jest jedynką. Dwójką też nie. Panie znajdziemy dopiero na trójkach. Takie miejsce dostała m.in. posłanka PO Bożena Kamińska, czy jedna z liderek Razem Katarzyna Rosińska. W liście ludowców pierwsza z kandydatek zajmuje dopiero szóste miejsce, na liście PiS - dopiero ósme. Tam znalazła się posłanka Bernadeta Krynicka.
Dlaczego żadna kobieta nie otwiera listy wyborczej?
- Niestety, patrząc na nasze okręgi wyborcze i na całą sytuację w Polsce wciąż jest to rzadkość. Wynika to zazwyczaj z mechanizmu tworzenia listy – są to układanki wewnątrzpartyjne, najczęściej zależne od centralnych i lokalnych liderów partyjnych. Pierwsze miejsce są raczej dla nich, bo to są najlepsze miejsca - ocenia socjolożka z Uniwersytetu w Białymstoku dr Katarzyna Sztop-Rutkowska.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień