"Wyhoduj sobie wolność" - reporterzy opowiadają o Urugwaju
Legalna marihuana, wielka tolerancja, obłędne zapachy i niebiańskie plaże. A z drugiej strony: przerośnięta biurokracja, drożyzna, absurd na absurdzie. Witajcie w Urugwaju!
- Ameryka Łacińska jest niezwykle rozmodlona, nie tylko w stosunku do chrześcijańskiego Boga. A w Urugwaju, choć połowa mieszkańców jest ochrzczona, kościoły stoją puste. Jedna z największych współczesnych dysput politycznych dotyczyła krzyża, który został na skrzyżowaniu po wizycie Jana Pawła II w 1987 roku - większość Urugwajczyków uważała, że nie powinien tam stać, bo to przecież przestrzeń publiczna, czyli świecka - mówią Maria Hawranek i Szymon Opryszek, autorzy książki „Wyhoduj sobie wolność. Reportaże z Urugwaju”.
***
„Kraj, który nie pasuje do Ameryki Łacińskiej, jaką znamy” - tak piszecie o Urugwaju. Co jest w nim innego?
Maria: Różnic między Urugwajem a resztą Ameryki Łacińskiej jest mnóstwo. To najbardziej równe społeczeństwo na kontynencie - w przeciwieństwie do Brazylii czy Kolumbii, tutaj ludzi nie dzielą przepaści finansowe, a dzielnice biedy nie graniczą z luksusowymi willami. Kolejną rzeczą jest laickość. Ameryka Łacińska jest niezwykle rozmodlona, nie tylko w stosunku do chrześcijańskiego Boga, a w Urugwaju, choć połowa mieszkańców jest ochrzczona, kościoły stoją puste. Jedna z największych współczesnych dysput politycznych dotyczyła krzyża, który został na skrzyżowaniu po wizycie Jana Pawła II w 1987 roku - większość Urugwajczyków uważała, że nie powinien tam stać, bo to przecież przestrzeń publiczna, czyli - świecka. Inaczej jest także pod względem wizualnym: nie ma tam ludności etnicznej. Większość Urugwajczyków to potomkowie Włochów i Hiszpanów. Mówią o sobie: „zeszliśmy ze statków”; są z tego dumni i utożsamiają się z Europą.
Szymon: Urugwaj jest inny także w kontekście wolności i swobód obywatelskich. Chcieliśmy tę inność pokazać w wymiarze jednostki i całego społeczeństwo.
Jak tam trafiliście?
Szymon: Pojechaliśmy napisać reportaż o regulacjach dotyczących upraw marihuany. Na miejscu zauważyliśmy, jak wiele innych rewolucyjnych praw tam obowiązuje. A przede wszystkim zobaczyliśmy film „Człowiek” z byłym już prezydentem Urugwaju, Jose Mujicą i zamarzyliśmy, by z nim porozmawiać.
Jedną z tych rewolucji jest właśnie podejście do marihuany.
Szymon: Jest legalna, ale tylko dla obywateli Urugwaju. Turyści nie mogą z niej korzystać, chyba że Urugwajczyk cię zaprosi i poczęstuje, jak winem. Ale Urugwaj nie jest Holandią Ameryki Łacińskiej, nie jest tak otwarty na sprzedaż.
Maria: W Urugwaju jest dokładnie określone, jak powinien wyglądać proces od uprawy konopi po sprzedaż suszu. Władze uznały, że ludzie i tak kupują marihuanę, trzeba więc uregulować rynek i zapewnić dostęp do bezpiecznego produktu. Według szacunków, kartele narkotykowe na terenie Urugwaju czerpały aż 80 procent zysków ze sprzedaży kanabisu. Logiczne, że najbardziej mogła uderzyć w ich działalność legalizacją produktu, na który był największy popyt. W Urugwaju każdy może uprawiać do sześciu roślin kwitnących. Jeśli Urugwajczyk nie zna się na uprawie, może zapisać się do klubu kanabisowego, który działa na zasadzie składki i może mieć do 99 krzaków. Byliśmy na jednej z takich upraw, choć początkowo członkowie nie chcieli nas wpuścić - to wartościowy produkt, więc Urugwajczycy boją się kradzieży. Później zaprzyjaźniliśmy się z ogrodnikiem. Składki członkowskie idą m.in. na jego pensję. Urugwajczycy marihuanę mogą też kupić w aptece, jeśli wcześniej zarejestrują się na rządowej liście. Ich pomysł na regulację to rozwiązanie dla całego świata.
W dalszej częście tekstu
- Jak wygląda nietypowość z legalnością marihuany?
- Zaskakujące ceny w Urugwaju
- Ciemne strony Urugwaju
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień