Sześcioro uczniów z Powiatowego Zespołu Szkół Technicznych i Zawodowych w Świebodzinie dwa tygodnie spędziło na promie, poznając tajniki hotelarstwa. - Nie ma porównania do dotychczasowych ćwiczeń - mówią
- Najchętniej byśmy tam wrócili... Takimi słowami uczniowie rozpoczynali swoje wypowiedzi, gdy zapytaliśmy ich o wrażenia z praktyk. Nic dziwnego, zważywszy na fakt, że pracy uczyli się od najlepszych, na promie „Wolin”, kursującym ze Świnoujścia do Szwecji.
Przygoda nie zaczęła się jednak zbyt dobrze. - Pociąg miał wyjechać o godz. 2.00 w nocy. Na promie mieliśmy stawić się w południe. Na PKP byliśmy już o 1.00. Niestety, otrzymaliśmy komunikat o ponad 5-godzinnym opóźnieniu - mówią Jesika Turczyn i Pamela Przybylska. - Na szczęście z pomocą przyszła mama Jesiki oraz nasza wychowawczyni, które zawiozły nas do Świnoujścia. Przez chwilę byliśmy przerażeni, bo myśleliśmy, że nasze plany nie zostaną zrealizowane - dodają.
Po dotarciu do Świnoujścia i zameldowaniu na promie sześcioro uczniów z Powiatowego Zespołu Szkół Technicznych i Zawodowych poznało swoje obowiązki, które towarzyszyły im przez dwa kolejne tygodnie. Większość praktykantów stanowili studenci. Poza nielicznymi wyjątkami, tylko świebodzińscy uczniowie reprezentowali szkołę średnią. Praktyki odbyli w działach hotelowych: recepcji, gastronomii, housekeepingu. – To były intensywne dwa tygodnie. W ciągu doby było pięć zmian. Z soboty na niedzielę, po dobiciu do portu w Świnoujściu, mieliśmy czas dla siebie – uzupełniają Volodymyr Shevtsiv i Adrian Kraciński.
Dzień pracy na promie to życie na godziny. Z pozoru, trzygodzinna praca z dwugodzinną przerwą na zmianę mogą wydawać się chaotyczne. Wpadając w wir pracy okazuje się jednak, że wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku. - Praca była szybka i intensywna. Wygląda to zupełnie inaczej niż w hotelach, w których dotychczas odbywaliśmy praktyki - mówią Jesika i Pamela. Sprzątanie, obsługa gości, pomoc w kuchni, w barze to tylko przykładowe obowiązki świebodzińskich praktykantów. - Klienci byli wymagający, dlatego też wszystko musiało być na najwyższym poziomie. Możliwość sprawdzenia, czym jest hotelarstwo na statkach... tego nie da się opisać. To zupełnie inne wrażenia, niż te po praktykach odbytych na miejscu. To tak jakby nowe oblicze hotelarstwa – podsumowują uczniowie.
To zupełnie inne wrażenia, niż te po praktykach odbytych na miejscu
Jak zaznaczają, marzy im się taka praca wakacyjna. - Jeśli kiedyś będzie możliwość, będziemy się starać o przyjęcie. Biorąc pod uwagę liczbę chętnych to mało prawdopodobne, ale zaświadczenie o odbyciu praktyk w tym miejscu to dla nas przepustka - zaznaczają uczniowie. - Dwa tygodnie na promie nauczyły nas obowiązkowości, solidności i punktualności. Tutaj nas uczono, a nie wydawano polecenia. To idealny start, rokujący na przyszłość. Po prostu praktyki marzeń - podkreślają Paulina Możejko i Weronika Konsewicz.
Z pewnością nie byłoby tyle entuzjazmu, gdyby nie nauczyciel, który o tak atrakcyjne praktyki zadbał. - Pomysł narodził się przypadkiem. Będąc na wycieczce na promie, byłam zachwycona organizacją pracy, zwłaszcza w kuchni. Pomyślałam, że i dla naszych uczniów będzie to bardzo cenna lekcja, ze względu na panujące tam wysokie standardy i najwyższą jakość - mówi Joanna Wolniewicz, zastępca kierownika szkolenia praktycznego w PZSTiZ. Praktyki na promie będą kontynuowane również w przyszłym roku.
Dwa tygodnie na promie nauczyły nas obowiązkowości, solidności i punktualności
Autor: Alicja Kucharska