Wypadek w Rajczy WIDEO. Kierowca samochodu dostawczego zabił rowerzystki. Matka i córka nie żyją
Tragedia w Rajczy. W sobotni wieczór doszło do tragicznego wypadku w Rajczy na Żywiecczyźnie. Kierowca busa wjechał w trzy rowerzystki. Dwie nie żyją - to 42-letnia kobieta i jej 7-letnia córka. Stan trzeciej jest bardzo poważny. Rowerzystki wracały z pikniku rodzinnego. Jechały prawidłowo. Kierowca busa był pijany. W poniedziałek został aresztowany na 3 miesiące WYPADEK W RAJCZY
WYPADEK W RAJCZY
Do tragedii w Rajczy doszło w sobotę ok. 19.30 na ul. Ujsolskiej. Ze wstępnych informacji wynika, że 32-latek kierujący dostawczym mercedesem vito stracił panowanie nad samochodem i uderzył w prawidłowo jadącą na rowerach 42-letnią kobietę i jej dwie córki w wieku 7-lat i 14-lat i wjechał do rowu.
2,38 promila alkoholu we krwi miał kierowca, który spowodował wypadek w Rajcza, gdzie zginęły dwie osoby. To wstępny wynik badania.
- Ostateczny wynik badania będzie znany jutro ok. godz. 10.00. Nie będzie on odbiegał jednak znacznie od wstępnego wyniku - mówi st. asp. Mirosława Piątek, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Żywcu.
Ranna w sobotnim wypadku w Rajczy 14-latka przebywa obecnie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka. Jak podał prof. Janusz Bohosiewicz, kierownik Kliniki i Katedry Chirurgii Dziecięcej stan dziewczynki jest dobry, aczkolwiek ma uszkodzoną śledzionę.
Istnieje zagrożenie, że może wymagać zabiegu operacyjnego, choć mamy nadzieję, że ona nie będzie potrzebna – powiedział prof. Bohosiewicz.
Do wypadku doszło o godz. 19.30 na ul. Ujsolskiej w Rajczy. W trzy jadące drogą rowerzystki wjechał kierujący dostawczym mercedesem. W wyniku ran odniesionych w wypadku zmarła 42-letnia kobieta i jej 7-letnia córka. Kolejna rowerzystka – 14-latka – przewieziona została do szpitala w stanie ciężkim.
- W skutek tego uderzenia i doznanych obrażeń na miejscu zginęły 42-latka i jej 7-letnia córka. 14-letnia dziewczynka została przetransportowana do szpitala – mówi Mirosława Piątek, oficer prasowy żywieckiej policji.
Druga dziewczynka została zabrana helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala. Stan tego dziecka jest poważny.
Do szpitala trafił również 32-letni kierowca mercedesa vito, który pochodzi z Żywiecczyzny. Z naszych informacji wynika, że doznane obrażenia nie zagrażają jego życiu.
Kobieta i jej córki były mieszkankami powiatu żywieckiego. Z naszych informacji wynika, że wracały z pikniku rodzinnego, jaki był organizowany w okolicy.
Miejsce, w którym doszło do wypadku to prosty odcinek drogi.
- Z naszych ustaleń wiemy, że rowerzystki jechały prawidłowo. Rowery miały oświetlone – mówi policjantka. Nie jest pewne, w jakich okolicznościach doszło do tragedii. Według niepotwierdzonych informacji kierowca mercedesa miał wyprzedzać inny pojazd.
- Wiemy, że najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem. W jakich okolicznościach? Badamy przyczyny wypadku – dodaje Piątek.
Na miejscy trwały oględziny. Obecny był prokurator.
W Rajczy szok. 42-letnia matka zginęła w sobotni wieczór w na ulicy Ujsolskiej potrącona przez kierowcę busa – mercedesa vito. Wraz z nią śmierć poniosła jej 7-letnia córka, a jej 14-letnia siostra trafiła w poważnym stanie do szpitala. Wszystkie wracały na rowerach z pikniku rodzinnego organizowanego w sąsiednich Ujsołach.
- Jechały dwa samochody od strony Żywca, a za nimi ten bus. I jak idiota wpadł w ten zakręt. Wtedy zaczęło go nosić i tak strasznie hamował. Widziałam przez okno, jak uderzył w te osoby – mówi Krystyna Koziołek mieszkająca przy drodze, na której doszło do tragedii. - Matka leżała pod busem, nie dało się już nic zrobić. A dziewczynka, taka malutka, w tym roku była do komunii, w rowie za autem. Wyciągnęłam nóżkę spod niej, bo miała aż pod plecami podwiniętą, ale już była siwiutka. Zęby powybijane, już nie było oznak życia. Druga córka leżała za samochodem, widocznie dostała małym pędem – dodaje.
Inna z mieszkanek Rajczy, mieszkająca w pobliżu miejsca wypadku relacjonuje, że najpierw słychać było pisk opon i puste uderzenie, jakby w karton.
- Wybiegliśmy z domu, biegli też sąsiedzi. Stał kierowca, który był wyprzedzany, więc powiedziałam by dzwonił po karetkę. Pobiegłam zobaczyć, co komu jest. Zobaczyłam w rowie jedną dziewczynę, matkę przygniecioną przez samochód, a najmłodsza leżała już z sinymi ustami. Kierowca krzyczał „o Boże, o Boże, o Boże” – mówi kobieta. - Oddechy matki były coraz słabsze. Z kierowcą, który się zatrzymał, wyciągnęliśmy dziewczynkę z rowu, udrożniliśmy jej drogi oddechowe, ale miała wyłamane zęby, treść pokarmową w ustach, otwarte trzewia… - ucina mieszkanka Rajczy.
Na miejsce przyleciały dwie załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jedna z sąsiadek zachowała zimną krew by skierować śmigłowce w miejsce, gdzie mogą wylądować jak najbliżej miejsca zdarzenia.
Najszybciej jednak zjawili się strażacy z Rajczy, którzy przejęli akcję ratowniczą od mieszkańców.
- Wiedzieli, co zrobić i jak się zachować. Naprawdę, byli niesamowici. Najgorsze z tego wszystkiego było zdecydowanie to, ilu ludzi przyszło tylko popatrzeć. I nikt nie zapytał, co pomóc… To utrudniło pracę strażakom. Kobieta leży martwa pod busem, a wszyscy wokoło gapią się, co też oni zrobią – mówi mieszkanka Rajczy.
Mieszkaniec Rajczy, który widział zdarzenie przyznaje, że od strony kierowcy mercedes vito był w idealnym stanie. - Tylko od strony pasażera szyba nadtłuczona i zderzak wybity. Ten kierowca wyleciał przez przednią szybę pod koła swojego samochodu. I nic mu się nie stało – mówi.
Sprawca wypadku to 32-latek, mieszkaniec powiatu żywieckiego. Trafił do szpitala. Na miejscu wypadku nie chciał poddać się badaniu alkomatem. Jego krew została pobrana do badania.
- Na chwilę obecną nie mamy jeszcze wyniku badania krwi. Mężczyzna został zatrzymany. W poniedziałek będą prowadzone w prokuraturze czynności procesowe z jego udziałem – informuje Mirosława Piątek, oficer prasowy żywieckiej policji.
Rodzina kobiety została objęta opieką psychologów z Wydziału Zarządzania Kryzysowego. Psycholodzy byli u rodziny już w sobotę, a także w niedzielę.
- Wszyscy jesteśmy w szoku To wielkie nieszczęście - komentuje Zbigniew Kopeć, sołtys sołectwa Rajcza. Zwraca uwagę na problem, z jakim od lat walczą mieszkańcy Rajczy i Ujsół – chodzi o brak chodnika na ul. Ujsolskiej – m.in. w miejscu, w którym doszło do tragedii.
- Składaliśmy już pisma i petycje w starostwie. Tu chodzi o bezpieczeństwo! Z pobliskich przysiółków dzieci chodzą do szkoły do Rajczy. Zazwyczaj pieszo, albo jadą rowerami. Nie ma jednak chodnika, ani pobocza i piesi nie mają gdzie uciec. A przecież to droga prowadzą do przejścia granicznego ze Słowacją w Glince. Naszym celem jest budowa tego nieszczęsnego chodnika. Nie ma takich gwarancji, że to by coś zmieniło. Ale można przypuszczać, że gdyby chodnik był w tym miejscu, może ludzie by nie zginęli - mówi sołtys Kopeć.
W miejscu wypadku, przy ul. Ujsolskiej, w niedzielne przedpołudnie zapłonął pierwszy znicz. Wokół kawałki szkła.
*ZOBACZ WYNIKI WYBORÓW PREZYDENCKICH 2015 + OPINIE, KOMENTARZE, ZDJĘCIA, WIDEO
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników