Wyższa konieczność. Felieton księdza Jacka Siepsiaka
Powołujemy się na wyższą konieczność, gdy chcemy usprawiedliwić łamanie prawa. Zazwyczaj chodzi o ratowanie życia ludzkiego.
Szmuglowano z getta dzieci żydowskie (lub całe rodziny) wbrew rozporządzeniom władz, by ratować je przed śmiercią. Lekarze powoływali się na sumienie i odmawiali wzięcia udziału w legalnych procedurach, łamiąc przy tym prawo pracy medyka, by nie zabijać nienarodzonych. Pani kapitan statku wyławiającego uchodźców z Morza Śródziemnego została aresztowana po zawinięciu do portu, gdyż złamała zakaz wpłynięcia. Zrobiła to, bo nie mogła już zapewnić uratowanym (z wody) przeżycia na swojej błąkającej się „bez końca” jednostce.
Wszyscy powołują się na prymat ochrony życia. I to rozumiemy, a nawet nasze sądy uniewinniają w takich razach. Gorzej i trudniej, gdy przeciwne strony powołują się na to samo. Zazwyczaj obie strony konfliktu wojennego uważają, że bronią życia swoich obywateli. I tak usprawiedliwiają zabijanie cudzych. Rząd wprowadził stan wyjątkowy przy granicy, twierdząc, że robi to dla bezpieczeństwa granic, a więc bezpieczeństwa mieszkańców Polski (i domyślnie UE). Ale ci, którzy łamiąc zakazy tego stanu, szukają umierających z zimna i pomagają im, też chcą dbać o bezpieczeństwo ludzi bezpośrednio zagrożonych utratą życia.
Klub Inteligencji Katolickiej z Warszawy uruchomił Punkt Interwencji Kryzysowej przy granicy polsko-białoruskiej. Organizatorzy zaznaczają: „Naszym podstawowym założeniem jest działanie w granicach i na podstawie prawa”. Ale jednocześnie nie wykluczają innych działań i pomocy tym, którzy niekoniecznie powstrzymują się przed przekraczaniem ograniczeń stanu wyjątkowego. To są inteligentni ludzie znający nauczanie Kościoła na temat świętości życia i wyższej konieczności.
Partyzanci z WiN mieli rozkazy nakazujące wypuszczanie złapanych żołnierzy KBW. Zabijanie ich nikogo nie ratowało. Natomiast wykonywano wyroki śmierci na informatorach UB, bo donosy „zabijały”. A nawet zalecano owym partyzantom, by ostatni nabój zachowali dla samych siebie, aby nie wpadli żywcem w ręce bezpieki. Oznaczałoby to bowiem tortury i wsypanie ludzi, których by potem zamordowano. Dla ratowania życia ludzkiego mieli zabić siebie. Paradoksalnie ubecy robili wszystko, by wziąć żywcem leśnych, lecz po to, by potem zatłuc ich i ich pomocników.
Wyższa konieczność ma różne oblicza. Ale nie zawsze musi dzielić. Może też jednoczyć. Dla jednych jest to takie odczuwanie jak Broniewskiego w 1939: „Są w ojczyźnie rachunki krzywd, (…) ale krwi nie odmówi nikt”. Dla innych to ból wobec oczu dziecka wypychanego do lasu na glebę.
Wyższa konieczność to życie.