Z Rybnika do Palestyny: nie czuję strachu, tylko ból [INTERAKTYWNA MAPA I GALERIA ZDJĘĆ]

Czytaj dalej
Fot. Bjorn Gunnar Saltnes
Jacek Bombor

Z Rybnika do Palestyny: nie czuję strachu, tylko ból [INTERAKTYWNA MAPA I GALERIA ZDJĘĆ]

Jacek Bombor

Z pracą tutaj jest trochę jak z pracą lekarza, po zobaczeniu tylu okropieństw i takiego ogromu ludzkiego cierpienia, trzeba się umieć od tego odciąć i zrelaksować – mówi 23-letnia Zuzanna Oniszczuk z Rybnika, jako jedyna Polka pośród 32 obserwatorów z całego świata dokumentuje przypadki łamania praw człowieka przez stronę izraelską w Palestynie

Z pracą tutaj jest trochę jak z pracą lekarza, po zobaczeniu tylu okropieństw i takiego ogromu ludzkiego cierpienia, trzeba się umieć od tego odciąć i zrelaksować – mówi 23-letnia Zuzanna Oniszczuk z Rybnika, jako jedyna Polka pośród 32 obserwatorów z całego świata dokumentuje przypadki łamania praw człowieka przez stronę izraelską w Palestynie

Europa woli śledzić konflikt na Ukrainie, a tylko podczas ostatniej ofensywy wojsk Izraela w Strefie Gazy (Palestyna) zginęło ponad 2000 ludzi– ofiar jest znacznie więcej niż po stronie całego konfliktu z „zielonymi ludzikami”. Operacji izraelskich wojsk w Strefie Gazy towarzyszyły liczne naruszenia prawa międzynarodowego w tym w sferze praw człowieka, ale także w drugiej części państwa palestyńskiego, na Zachodnim Brzegu, życie nie jest łatwe. W obu regionach pracują obserwatorzy praw człowieka, którzy starają się na bieżąco monitorować sytuację. Wśród na Zachodnim Brzegu, jest także 23-letnia Zuzanna Oniszczuk z Rybnika. Jako jedyna Polka pośród 32 obserwatorów dokumentuje przypadki łamania praw człowieka w Palestynie przez stronę izraelską.

Mieszkam w Jerychu. Problemy? Wyburzanie domów…

Obserwatorów podzielono na 7 zespołów , które stacjonują w Jerozolimie, Betlejem, Hebronie, na wzgórzach Hebronu, w Dolinie Jordanu, w Dżajjus i Janun – objaśnia. Każda drużyna ma trochę inne zadania- drużyna z Hebronu musi na przykład wstawać o 3.00 rano żeby jechać na checkpoint (punkt kontrolny) w miejscowości Tarqumiya, gdzie palestyńscy pracownicy przechodzą na izraelską stronę. - Wydaje się to trudne, ale my musimy to robić tylko przez 3 miesiące, a Palestyńczycy stoją tam niemal codziennie. Ja należę do Jordan Valley Team razem z Brytyjką, Finką i Norwegiem. Pracujemy na terenie całej Doliny Jordanu, a mieszkamy w Jerychu. Główne problemy na tym obszarze to: wyburzanie palestyńskich domów przez władze Izraela, przymusowe przesiedlanie ludności, konfiskata ziemi, tworzenie nielegalnych osiedli żydowskich, problemy z dostępem do wody i elektryczności – mówi rybniczanka. Jej dzień wygląda zazwyczaj tak, że wstaje o 7.00 rano i jedzie razem z drużyną do jednej z wsi. Czasem trasa zajmuje pół, czasem półtorej godziny. Odległości nie są duże, ale nie zawsze można dotrzeć do wioski asfaltową drogą. - Bywa, że trzeba zjechać na trasę piaszczysto-kamienną, co raz skończyło się dla nas 6-centymetrową dziurą w zbiorniku na olej i ugrzęźnięciem na parę godzin na pustyni - opowiada.

Kliknij w przycisk "Rozpocznij zwiedzanie" i zobacz miejsca odwiedzone przez Zuzannę Oniszczuk

Rozmowa przy mocnej, arabskiej kawie i miętowej herbacie

Każdego dnia mają zaplanowane co najmniej jedno spotkanie z ludźmi z wioski, najczęściej rozmawiają z nimi liderzy danej społeczności. Żadna rozmowa nie może się obyć bez mocnej arabskiej kawy lub słodkiej herbaty z miętą - to jeden z elementów gościnności Palestyńczyków. - Ludzie opowiadają nam, czego doświadczają na co dzień. Mogą to być opowieści o tym, że co miesiąc izraelskie wojsko organizuje sobie poligon na ich podwórkach, każąc im opuścić domy na trzy dni. Albo że izraelscy osadnicy otruli 15 owiec. Albo też o tym, jak to jest, gdy muszą na przykład przeżyć na 20 litrach wody dziennie, podczas gdy ONZ zaleca 100 l wody. Bywa jednak, że dostajemy sygnał od UN OCHA (Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej), ponieważ w którejś z palestyńskich wiosek izraelskie wojsko zburzyło właśnie dwa domy mieszkalne. To chyba są najtrudniejsze chwile, bo trzeba jakoś rozmawiać z ludźmi, którzy właśnie wszystko stracili…

Buldożer podjeżdża rano, gdy mężczyźni są w pracy…

- Kiedy przybyliśmy do domu Dayf Allaha, nie było już łez i krzyku. Nie było też izraelskich żołnierzy, choć zapowiedzieli, że wrócą. 20 sierpnia o 8.00 rano Dayf Allah, jego dwie żony i szóstka dzieci stracili dach nad głową. Sześć opancerzonych samochodów i jeden buldożer w kilka minut obróciły ich dom w stertę gruzu, dając im wcześniej 5 minut na wyniesienie rzeczy na zewnątrz – pisze na swoim blogu muryjerycha.wordpress.com rybniczanka.
Rodzina, która straciła niemal wszystko, pozwala czwórce obcych przybyszów usiąść na jedynych krzesłach, które ocalały i częstuje nas herbatą. Honor nie pozwala Beduinom postąpić inaczej... .
Takie historie zapadają w pamięć. Izrael podaje najczęściej jako przyczyny wyburzenia brak pozwolenia na budowę lub „względy bezpieczeństwa”.
- Należy jednak pamiętać, że otrzymanie pozwolenia na budowę w strefie C (kontrolowana przez Izrael – red.) jest niemal niemożliwe, a ludzie muszą gdzieś mieszkać. Z kolei pod „względy bezpieczeństwa” Izrael zdaje się podpinać wszystko. Tak więc beduińska rodzina pasterzy jest zagrożeniem dla tego państwa i ich dom należy zrównać z ziemią – komentuje nasza obserwatorka.
I dalej pisze, że w dolinie Jordanu kilkaset budynków mieszkalnych i gospodarczych ma nakaz rozbiórki. Izraelskie wojsko wraz z buldożerem przyjeżdża najczęściej wcześnie rano, najchętniej gdy mężczyźni są w pracy, bo z kobietami i dziećmi łatwiej sobie poradzić…

Strachu nie ma, ale trzeba się „odciąć”

Po takim dniu Zuzanna Oniszczuk wraca do Jerycha i reszta jej zadań polega na pisaniu raportów, bloga, artykułów - informowaniu Polaków o tym, co dzieje się na Zachodnim Brzegu. - Z pracą tutaj jest trochę jak z pracą lekarza, po zobaczeniu tylu okropieństw i takiego ogromu ludzkiego cierpienia, trzeba się umieć od tego odciąć i zrelaksować. Ja żeby to zrobić rozmawiam z rodziną i znajomymi na skypie lub też oglądam stare polskie komedie – mówi. A czy nie czuje strachu? Wiadomo, że w tym rejonie świata bywa niebezpiecznie… - Gdy wykonuję moją pracę, nie czuję strachu, jedynie smutek i głębokie niezrozumienie dla zaistniałej sytuacji. Chociaż jestem tutaj już miesiąc, ciągle się dziwię jak wiele sposobów wymyślił Izrael na poniżanie Palestyńczyków i zniechęcanie ich do życia na tej ziemi – komentuje.

Jak rybniczanka trafiła do Palestyny? - Dwa lata temu dostała w Warszawie pierwszą pracę związaną z językiem arabskim. Zatrudniono mnie, bym pomogła syryjskiej rodzinie uchodźców zaklimatyzować się w Polsce, chodziło o lekcje języka polskiego, pomoc w załatwianiu codziennych spraw, a także w przejściu przez proces przyznania statusu uchodźców. Zaprzyjaźniłam się z tą rodziną i teraz pomagam im już po prostu jako moim dobrym znajomym. Podczas spotkania w jednej z warszawskich instytucji wspomagającej uchodźców, poznałam Dominika, który zainteresował się tym, co robię i zaproponował, że może mnie zarekomendować na pozycję obserwatora praw człowieka na Zachodnim Brzegu – opowiada. Taka możliwość od razu jej się spodobała, choć miała sporo wątpliwości. Poza tym na kilka tygodni przed jej planowanym wylotem, wybuchła wojna w Gazie. - Wiedziałam jednak, że jeśli nie pojadę i nie spróbuję swoich sił, to przez następne kilka lat będę tego żałować – mówi.

Przyszłość? Powrót do Rybnika

Z Palestyny wraca w listopadzie. Jakie plany na przyszłość? Najpierw praca magisterska - oczywiście poświęcona tematowi praw człowieka z punktu widzenia islamu. W międzyczasie – przynajmniej raz w miesiącu- powroty do ukochanego Rybnika i rodziny wraz z obowiązkowym wyjściem na targ w sobotę. - Tutaj czuję się u siebie i tak naprawdę nie chcę się przenieść do Warszawy na stałe. Byłoby idealnie, gdybym dostała jakąś pracę w regionie i razem z narzeczonym, wkrótce mężem, mogła w przyszłości osiąść w Rybniku lub okolicach – planuje.

Na czym polega praca obserwatora

Na mocy Porozumień z Oslo (1993 r.) Palestynę podzielono na trzy strefy. Strefa A (18%) podlega w całości władzy palestyńskiej; strefa B (22%) jest mieszana - do władz palestyńskich należy administracja, ale Izrael sprawuje kontrolę wojskową; strefa C (60%) to całkowita kontrola Izraela.

Na czym polega taka praca obserwatorów praw człowieka? - Głównym założeniem jest monitorowanie praw człowieka na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu. My, obserwatorzy praw człowieka z EAPPI, lubimy o sobie mówić, że jesteśmy „oczami i uszami” dla ludzi w naszych krajach i to, co tutaj zobaczymy, fotografujemy i zapisujemy, by przekazać później opinii publicznej - mówi 23-letnia Zuzanna Oniszczuk, która kończy studia na Uniwersytecie Warszawskim, Wydziale Orientalistycznym (specjalność Arabistyka i Islamistyka). - Program trwa trzy miesiące i biorą w nim udział 32 osoby. Ja jestem jedyną Polką i jedną z dwóch osób mówiących po arabsku . Większość obserwatorów to Europejczycy, ale mamy też kolegów z Filipin i RPA – wyjaśnia Zuzanna Oniszczuk. I już 17 osobą z Polski, która bierze udział w programie koordynowanym przez Stowarzyszenia Arabia.pl i Peace and Development Studies Community. Grupa obserwatorów praw człowieka pracuje tam w ramach programu EAPPI - Ecumenical Accompaniment Programme in Palestine and Israel, powołanego przez Światową Radę Kościołów w 2002 roku w odpowiedzi na prośbę przewodniczących Kościołów w Palestynie.

Jacek Bombor

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.