
Mieszkanka ul. Łęczyckiej nie mogła już wytrzymać z mężem pijakiem. Postanowiła go zabić. Zrobiła to w makabryczny sposób. Pomagała jej siostra.
Do tej tragedii doszło w 1936 r. W łódzkich gazetach pojawiły się tytuły informujące o dramacie, który rozegrał się w domu przy ul. Łęczyckiej 50. 27-letnia Prakseda Malarczyk stanęła przed sądem. Razem z nią na ławie oskarżonych zasiadła jej siostra 23-letnia Leokadia Nogacka.
- Już nie miałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić! - mówiła przed sądem Prakseda Malarczyk i nie mogła powstrzymać łez.
Gazety pisały, że siedzące na ławie oskarżonych siostry są do siebie podobne, a jednak różne.
- Malarczykowa mimo swego młodego wieku sprawia wrażenie starej kobiety - wyjaśniali łódzcy reporterzy. - Dziesięć lat przy boku męża sadysty wyryły na jej twarzy zmarszczki, przygasiły wzrok, pochyliły plecy.
Zupełnie inaczej opisano Leokadię Nowacką. - To typowa wesoła wdówka - zauważano.- Przystojna, starannie uczesana. Nosi we włosach złotą przepaskę. Jest pozornie spokojna. Rozgląda się po sali. Więzienie nie wyryło na jej twarzy piętna przygnębienia.
Co innego jej siostra. Prakseda Malarczykowa była przygnębiona. Pracowała jako robotnica fabryczna. Miała tylko elementarne wykształcenie, ale- jak zauważano - wypowiadała się przed sądem logicznie i inteligentnie. Była matką 9-letniej Ani.
- Kiedy poznałam Malarczyka bardzo mi się podobał- opowiadała Prakseda. - Mówił miłe słowa. Zakochałam się. Mogę dziś powiedzieć, że mnie uwiódł. Byłam młoda, głupia, ufna. Zaszłam w ciążę. Do ślubu poszłam, gdy byłam w dziewiątym miesiącu ciąży.
Kobieta przyznała, że przed ślubem Piotr Malarczyk zachowywał się dobrze, choć zaczęły do niej dochodzić nie dobre opinie na jego temat. - Tak naprawdę to go nie kochałam- przyznała Prakseda. - To znaczy na początku kochałam, a potem ta miłość gasła. Z każdym tygodniem małżeństwa robił się coraz gorszy. Jednak cały czas liczyłam, że się zmieni.
Kobieta przyznała, że już w dniu ślubu mąż urządził jej pierwszą awanturę. Potem powtarzały się przez 10 lat, niemal każdego dnia ich małżeństwa.
- Nie raz uciekałam od niego - przyznała kobieta. - Starałam się o separację. Uciekałam. On mnie znajdował. Obiecywał, że się zmieni, przestanie pić. Błagał, bym wróciła do niego. Krótko był spokój, bo on dalej mnie bił, upokarzał, prześladował.
Co zeznała Malarczykowa przed łódzkim sądem? Czytaj o sprawie sprzed lat...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień