Zagraniczni artyści pomalowali Katowice [ZDJĘCIA PRZED I PO MALOWANIU]

Czytaj dalej
Sonia Cichoń

Zagraniczni artyści pomalowali Katowice [ZDJĘCIA PRZED I PO MALOWANIU]

Sonia Cichoń

15 maja w Katowicach wystartowała kolejna edycja Street Art Festiwalu. W tym roku kolorowe murale tworzone były przez dziewięciu artystów z Polski, Europy, Ameryki Północnej oraz Australii. Za ich sprawą galerią sztuki stały się następujące dzielnice: Szopienice, Załęże, Piotrowice oraz osiedle Paderewskiego. Kolorowy mural na dniach powstanie także w Świętochłowicach, w ramach odbywającego się tam co roku Wall Street Festivalu.

Piąta edycja Katowice Street Art Festival zbiegła się z jubileuszem 150-lecia Miasta Katowice. W tym roku w Katowicach tworzyło 11 artystów z Polski, Europy, Ameryki Północnej, a nawet Australii. Wśród nich prawdziwe gwiazdy - amerykański twórca Axel Void oraz Australijczyka Ian Strange używającego pseudonimu Kid Zoom. Ten pierwszy tworzy murale utrzymane w konwencji malarstwa realistycznego, lecz zaskakujące ujęciem tematu. Jego znakiem rozpoznawczym są ogromne, przetworzone portrety ludzi i zwierząt. Kid Zoom stawia natomiast na domki jednorodzinne, które potrafi pokryć iluzjonistycznym muralem przedstawiającym np. jego wnętrze. Również w Katowicach zajął się całym, choć opuszczonym, budynkiem położonym przy ul. Gliwickiej 225.




Pogłębiona refleksja nad miastem

Piąta, zakończona kilka dni temu edycja Street Art Festivalu odbywała się pod hasłem "Miasto w kryzysie". W zamyśle organizatorów miała być więc pogłębioną refleksją nad przyszłością miasta i okazją do zadawania pytań o tę przyszłość.

- Chcemy przyjrzeć się zarówno idei miasta, jak i samym Katowicom. Interesuje nas kontekst globalny, jak i lokalny. To co Katowice jako miasto o pewnej strukturze mogą nam powiedzieć o kondycji miast w ogóle. Niech Katowice - mając za sobą przeszłość pełną odważnych i śmiałych wizji jednocześnie architektonicznych, społecznych i politycznych, związanych czy to z rewolucją przemysłową, czy z pojawieniem się modernizmu przed- i powojennego - chociaż na chwilę staną się ponownie miejscem eksperymentu i poszukiwania. Niech spróbują poszukać dla siebie nowej tożsamości - wyjaśniali organizatorzy imprezy.




Artyści, którzy w całym mieście malowali murale, próbowali odnieść się do tematu "Miasto w kryzysie". Przykładem jest Łukasz Surowiec, artysta z Polski, który tworzył przy ul. Kupca 14.

- Próbowałem w jakiś sposób zdiagnozować kierunek rozwoju miasta. Klasycznym przykładem przemian na Śląsku jest Silesia City Center zlokalizowana w pomieszczeniach byłej kopalni. Teraz pracują tu setki młodych osób na umowach śmieciowych - mówił Łukasz Surowiec podczas konferencji prasowej, przed rozpoczęciem festiwalu. - Podczas ostatnich strajków na Śląsku wpadł mi do rąk dwuznaczny rysunek dziecka, które przebywało w świetlicy, podczas gdy rodzice pod ziemią, strajkując. Na rysunku rodzice byli uśmiechnięci, ale z oczu płynęły im łzy. Rysunek podpisany był "Tato, nie płacz. Zosia". Właśnie ten mural chciałbym wykonać na jednym z familoków w dzielnicy Załęże - dodał.

Przy ul. Gliwickiej 146 możecie podziwiać malowidło, którego autorem jest Miko Skapa z Czech. Przedstawia ogromne... złomowisko. A co symbolizuje?

- Ma to być symbol przesadnego konsumpcjonizmu, kiedy ludzie nadmiernie korzystają z zasobów, nie myśląc o konsekwencjach. Będzie to też ukłon w stronę ludzkiego geniuszu i ludzkiej przedsiębiorczości, ale bez zastanawiania się nad tym, jakie są konsekwencje takiego działania - wyjaśnił artysta.

Organizatorom festiwalu przyświeca jeden najważniejszy cel - uwrażliwić mieszkańców na odbiór sztuki.

- To jeden z niewielu festiwali, który nie jest festiwalem wielkoformatowych malowideł. Projekt wzbudza szerszą refleksję nad sztuką, miastem i człowiekiem. I to widać edycja po edycji. Dziękuję artystom, bo bez nich tego festiwalu by nie było. Liczymy, że po tej edycji ukaże się wydawnictwo dokumentujące wszystkie poprzednie edycje, które układają się w przejrzystą całość - komentuje Marcin Gołębiewski, dyrektor artystyczny festiwalu.




Sztuka uliczna króluje także w Świętochłowicach

Festiwalem sztuki ulicznej mogą poszczycić się nie tylko Katowice. W ubiegłą sobotę w Świętochłowicach odbyła się kolejna edycja Wall Street Festiwalu. Przez cały dzień w Centrum miasta mieszały się różne dziedziny sztuki i różne formy wypowiedzi. Od tradycyjnych spektakli po performance, od działań chwilowych, po dzieła na stałe wpisujące się w strukturę miasta. Tutaj także tradycją stało się tworzenie kolorowych murali. W tym roku swoje oblicze zmieni ściana budynku przy ul. Chorzowskiej 71 w dzielnicy Lipiny. Ma być ładniej, przyjemniej i milej dla oka. Malowanie rozpocznie się jednak dopiero 1 czerwca, już po zakończeniu imprezy, ponieważ wcześniej artystom nie sprzyjały warunki atmosferyczne. Co to będzie?

- Na ścianie budynku namalowany zostanie chłopiec, siedzący na krawężniku z butami w ręku. Zamysł jest taki, by był to przyjemny dla oka mural, nie kojarzący się nikomu z niczym negatywnym. Dzieci kojarzą się tylko z dobrem, więc nikt nie dorobi sobie do tego żadnej ideologii. Chcemy namalować serię murali ze szczęśliwymi dziećmi w różnych miastach Polski, ale póki co nie chcę zdradzać gdzie. Zaczynamy w Świętochłowicach - mówi Dawid Krawczak, artysta, który w najbliższy poniedziałek rozpocznie prace przy Chorzowskiej 71.

Świętochłowicki festiwal, to podobnie jak w Katowicach, nie tylko samo malowanie. Od rana na mieszkańców i gości czekało sporo imprez, a wszystko rozpoczęło się o godzinie 10 spektaklem pantomimy Teatru Emanującego Życiem. Przez cały dzień trwał także plenerowy kiermasz rękodzieła. Gwiazdą wieczoru był Kamil Bednarek, który o godzinie 20.30 wystąpił na Dużej Scenie w Parku Jordanowskim.




Sonia Cichoń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.