Paweł Aigner chciał „Zakochanym Szekspirem” powtórzyć wielki sukces swoich „Wesołych kumoszek z Windsoru” . Udało się to połowicznie...
„Wesołe kumoszki z Windsoru”, koprodukcja Teatru Wybrzeże i Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, miały swoją premierę przed dwoma laty i autentycznie zawojowały serca tak widzów, jak i recenzentów. Praktycznie ten sam zespół twórców zaproponował na tegoroczne teatralne lato sceniczną adaptację scenariusza filmu „Zakochany Szekspir”.
Powstał spektakl fantastyczny dla oczu i uszu, dzięki współpracy scenograf Magdaleny Gajewskiej i - zwłaszcza - autorki kostiumów Zofii de Ines oraz autora muzyki Paddy’ego Cunneena, stylowo zagranej i zaśpiewanej (ale odtwarzanej z taśmy) przez grupę polskich, w tym trójmiejskich muzyków.
Scenografia, kostiumy i muzyka wyczarowały przed nami piękną stylizację, właśnie stylizację, a nie imitację, świata elżbietańskiego teatru i elżbietańskiej kultury.
Co zatem jest tu nie do końca tak? Myślę, że po prostu sceniczna adaptacja Lee Halla filmowego scenariusza nie proponuje nam tak pełnokrwistych postaci, jaki stworzył Szekspir w „Kumoszkach”. Z tamtej szansy aktorzy Teatru Wybrzeże, choćby Marcin Miodek czy Grzegorz Gzyl, skorzystali z nawiązką. W „Zakochanym Szekspirze”, owszem, pyszny jest, dla przykładu, aktorski pojedynek Piotra Biedronia i Roberta Ninkiewicza, którzy jako nadęte aktorskie gwiazdy londyńskich teatrów kończą swój spór o wyższości jednego nad drugim kopniakami.
Komiczna jest Małgorzata Oracz jako Niania. Tym razem jednak reżyser Paweł Aigner chce nas rozśmieszyć raczej sytuacjami, niż charakterami. Poczucia humoru Aignerowi nie brakuje. Trudno się nie śmiać, gdy niezwykle np. Niania, z rozmachem bujając się na skrzypiącym fotelu, próbuje zagłuszyć energiczne odgłosy pierwszego sypialnianego spotkania Szekspira (niezwykle witalny w tej roli Michał Jaros) i Violi de Lesseps ( delikatna, choć mniej przekonując w „męskim” wydaniu Marta Herman). Gorzej, gdy humor polega na niewyszukanych grepsach, np. odwołań do Gdańska.
Największy zaś problem polega bodaj na tym, że Paweł Aigner zrobił spektakl na zasadzie dwa w jednym: grubo rysowanej komedii, powielającej format „Kumoszek”, oraz melodramatycznej historii zakochania się młodego Willego Szekspira i panienki z arystokratycznego domu. Dokładając do tego jeszcze garść rozważań o sztuce teatru.
Paweł Aigner świetnie radzi sobie z ogrywaniem nietypowej przestrzeni sceny elżbietańskiej. Ale, mam obawę, próbował tym razem jakby zbyt wiele upchnąć w jednym przedstawieniu. Nie będzie zatem powtórki teatralnego przeboju lata? Spodziewam się, że tak czy tak będzie.
„Zakochany Szekspir” grany przez całe lato
Przedstawienie Pawła Aignera grane będzie w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Kolejne spektakle czekają nas 4, 8, 9, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 18, 19, 20, 21, 23 lipca oraz 8, 9, 10, 11, 12, 13, 15, 16, 17, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 29, 30, 31 sierpnia oraz 1, 2 i 3 września.
Bilety dostępne są wyłącznie w kasach Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Informacje na www.teatrszekspirowski.pl.