Zapomniany pomnik lotniczy na krakowskich Bielanach. Jaka będzie przyszłość Jaka-23?

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas
Adam Wojnar

Zapomniany pomnik lotniczy na krakowskich Bielanach. Jaka będzie przyszłość Jaka-23?

Adam Wojnar

Jak-23 był pierwszym prostym, lekkim samolotem myśliwskim, który rozpoczął w lotnictwie polskim erę samolotów odrzutowych. Dziś ten najstarszy zabytek stoi na krakowskim osiedlu, bez silnika, wyposażenia kabiny, fotela pilota i niszczeje.

Jak-23 ustawiony został na skwerze na osiedlu na Bielanach. Ma fikcyjny numer 1616. Trafił w to miejsce dzięki staraniom ówczesnych wojskowych pilotów, mieszkających właśnie tutaj, którzy w ten sposób uratowali go przed zezłomowaniem.
Krakowskie osiedle Bielany to dziś obszar wchodzący w skład dzielnicy Zwierzyniec. Włączony do Krakowa w czasie okupacji niemieckiej. Położony blisko Srebrnej Góry, gdzie od 460 lat znajduje się klasztor kamedułów.

To właśnie na Bielanach, po wojnie, na skraju osiedla zbudowano osiedle oficerskie dla lotniczej kadry, oddalone pięć kilometrów od wojskowej jednostki lotniczej w Balicach.

Powstało tam wówczas czternaście unikalnych niewielkich bloków, z zapleczem handlowym i pętlą dla miejskiego autobusu. I właśnie na pętli, gdzie mieści się skwer, w 1958 roku postawiono odrzutowy samolot myśliwski - Jak-23. Był on używany między innymi w 2. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego 7. Dywizji Myśliwskiej stacjonującym na Balicach.

Ponad tysiąc kilo wagi

A teraz trochę historii. Jak-23 był pierwszym odrzutowym prostym, lekkim samolotem myśliwskim, który rozpoczął w lotnictwie polskim erę samolotów odrzutowych. Eksploatowany był w większej liczbie w wojskowym lotnictwie polskim (około 130 sztuk) od początku lat pięćdziesiątych do początku lat sześćdziesiątych. Później stopniowo był wycofywany z użycia. I tak jak kiedyś zastąpił on używane w polskim lotnictwie samoloty tłokowe Jak-9P, tak i po nim nastąpiła era użytkowania samolotów Mig.

Jak-23 to samolot produkcji radzieckiej, myśliwiec skonstruowany pod koniec lat 40. Pierwszy jego lot nastąpił 8 lipca 1947 roku. Był metalowy, ważył 1098 kilogramów i osiągał prędkość 923 km/h. Napędzał go silnik Klimow-500 (skopiowany z angielskiego silnika Rolls-Royce „Devvent 5”).

Historia odrzutowca zostaje zapomniana

Samolot, który ustawiono na postumencie w centrum osiedla na Bielanach, otrzymał fikcyjny numer 1616, a na jego kadłubie namalowano „czerwoną strzałę” będącą znakiem „Załoga Wyborowa”. Był to tytuł, jaki nadawano w latach 50. Podobno samolot był myty i na nowo malowany przez żołnierzy z Balic, a mimo ogrodzenia, niszczony był przez chuliganów. Doczekał się towarzystwa. W miejscu jego ustawienia na skwerze wyrosły trzy modrzewie i dwie sosny.

W 1968 roku podczas tak zwanej „zimy stulecia” z samolotu wymontowano silnik, który został przyczepiony następnie do samochodu ciężarowego i jak mówią ówcześni świadkowie, skutecznie niszczył pokrywę lodową na ul. Księcia Józefa. Silnik, niestety, nie wrócił już do samolotu - „zaginął”.

Dziś Jak-23 pozbawiony jest jednostki napędowej, wyposażenia kabiny, fotela pilota, sterownic. Niszczeje. Do tego bezimiennie. Nie ma na skwerze tablicy pamiątkowej, nie odbywają się tu żadne uroczystości. Jego historia odchodzi w niepamięć, choć temat wracał na łamy krakowskiej prasy nie raz.

Mieszkańcy osiedla Bielany uważają, że to ich samolot. Nie wyobrażają sobie, aby się z nim można było rozstać.
Ppłk Benedykt Siemaszko, emerytowany pilot z JW z Balic, podkreśla, że ma sporą dokumentację w sprawie losów i prób ratowania tego samolotu. Można by o tym opowiadać.

Parę lat temu w szkole na os. Bielanach odbyło się spotkanie, w którym obok mieszkańców osiedla, przedstawicieli ówczesnej JW, pilotów, którzy latali na Jaku-23 z jednostki w Balicach, był obecny dziś już były dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego Krzysztof Radwan. Wówczas, jak podkreśla ppłk Siemaszko, wystąpił mieszkaniec osiedla, który zaoferował, że za sześćdziesiąt tysięcy złotych (było to osiem, dziesięć lat temu) jest gotów wyremontować samolot. Ale skończyło się tylko na chęciach.

Muzeum także Jaka nie chciało. Krzysztof Radwan stwierdził, że instytucji nie stać na przeprowadzenie prac restauracyjnych. Dodał też, że jeśli się nie przeprowadzi prac zabezpieczających, to za parę lat samolot się rozsypie...

Ppłk Benedykt Siemaszko, który był pomysłodawcą, aby samolot z Bielan przenieść do jednostki wojskowej w Balicach, dziś należy do Stowarzyszenia Lotników Wojskowych.

- Miałem ekipę (byli wśród nich koledzy piloci), którzy chcieli przenieść do hangaru w Balicach samolot i tam go remontować, a następnie ustawić go między już eksponowanymi samolotami - mówi.

Nie udało się.

Ppłk Siemaszko: - Nie mam już sił. Tym trudniej jest mu się poddać, bo sam latał na takich samolotach.- Szkoda byłoby, aby Jak-23 uległ zniszczeniu. A dziś samolot gnije. Gdyby go podnieść z postumentu, to by się rozsypał - podkreśla.

Co dalej?

Przytoczę fragment pisma, jakie otrzymałem niedawno od obecnego dyrektora Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie Tomasza Kosteckiego: „ Z nieoficjalnych informacji wiemy, że Zarząd Zieleni Miejskiej rozpoczął działania w celu uporządkowania statusu prawnego samolotu i we wrześniu br. zorganizował spotkanie z udziałem m.in. Rady Dzielnicy VII Zwierzyniec oraz Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego, w trakcie którego ustalono, że miasto ma przejąć samolot jako mienie porzucone i wówczas będzie można zacząć działania zmierzające do zabezpieczenia i renowacji samolotu. Muzeum zdaje sobie sprawę ze znaczenia samolotu dla lokalnej społeczności oraz zdecydowanie popiera wszelkie zamierzenia zmierzające do ustanowienia systematycznej opieki... W naszych zbiorach znajduje się już Jak-23, odnowiony kilka lat temu. Muzeum może więc służyć jako wsparcie merytoryczne w ewentualnej renowacji”.

Kwestią jest tylko, kto sfinansuje prace renowacyjne.

Rozwiązanie?

Ale także ja mam propozycję, która mogłaby sprawić, aby wilk był syty i owca cała. Oryginał samolotu Jak-23 po renowacji należy ustawić tam, gdzie latał, czyli dziś w 8. Bazie Lotnictwa Transportowego w Balicach. Na Bielanach zaś po uporządkowaniu skweru należałoby postawić kopię samolotu, wykonaną bądź to w żywicy epoksydowej, bądź w coraz częściej stosowanej technice druku w 3D.

Odpowiednio pomalowany i zabezpieczony samolot zadowoliłby mieszkańców osiedla. Wiem, że jest to możliwe, widziałem efekty takich działań. Trzeba sprawę rozwiązać, bo przecież mamy bardzo dobre tradycje lotnicze. Kraków jest tym wyjątkowym miastem, gdzie w miejscu najstarszego lotniska jest obecnie Muzeum Lotnictwa Polskiego.

Właśnie na jego terenie prezentowanych jest ponad 250 lotniczych eksponatów. Pamiętam jednak czasy, gdy w Krakowie przed Ogrodem Zoologicznym (co prawda krótko) ustawiony był dwusilnikowy samolot transportowy Li-2, w jego wnętrzu działała kawiarnia, a na os. Zgody w Nowej Hucie stał dwupłatowiec Po-2.

Adam Wojnar

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.