Zawisza Bydgoszcz jest skuteczny [oś czasu]
Bydgoski zespół na razie nie zachwyca grą ani formą. Jednak wygrywa mecz w najniższych możliwych rozmiarach i pnie się w górę tabeli.
Mecz z GKS Bełchatów zakończył się wygraną 1:0, podobnie jak z Pogonią Siedlce. Jednak bydgoszczanie zagrali słabiej niż na inaugurację. Złożyło się na to przede wszystkim zmęczenie po pucharowym meczu z Legią Warszawa. Niebiesko-czarni nie byli tak dynamiczni, swoje akcje rozgrywali w wolnym tempie i nie potrafili zaskoczyć młodej, wybieganej i dobrze zorganizowanej drużyny z Bełchatowa.
Trener Zbigniew Smółka zmienił ustawienie. W ofensywie czwórka graczy miała się cały czas wymieniać pozycjami. Jednak niewiele z tego wynikało i poważniej nie udało się zagrozić bramce GKS.
O wygranej zdecydował strzał Sebastiana Kamińskiego, który zza pola karnego popisał się uderzeniem w samo okienko.
- Zadziałał instynkt i nie było czasu na myślenie - mówił strzelec. - Wszystko przebiegło błyskawicznie. Od razu zdecydowałem się na strzał, który wylądował idealnie. Cieszę się oczywiście z gola, ale jeszcze bardziej jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy i Wisła Płock nam nie uciekła - dodał.
Jeszcze bardziej zawiszanie byli radośni w niedzielny wieczór, kiedy okazało się, że Zagłębie Sosnowiec niespodziewanie uległo u siebie MKS Kluczbork. Tym samym Zawisza awansował na 3. miejsce.
Zawiszanie, podobnie jak w meczu z Pogonią, mogli wcześniej być spokojni o wynik, ale zmarnowali kilka świetnych okazji strzeleckich. O ile o brak skuteczności należy ich ganić, tak należy się im pochwała za grę w obronie. Oczywiście kilka razy dopuścili rywali pod swoją bramką i było nerwowo, ale trudno wymagać, by przez cały mecz rywale nie zagrozili bramce.
Na szczególne słowa uznania zasługują bramkarz Łukasz Sapela i stoper Piotr Stawarczyk. Pierwszy broni bardzo pewnie, a drugi umiejętnie kieruje grą bloku defensywnego oraz nie przegrywa pojedynków zarówno w powietrzu, jak i na ziemi.
Słabiej zaprezentował się Gal Arel, który z reguły grał w poprzek boiska lub do tyłu. Lepiej od niego rozgrywał Maciej Kona, który umiejętnie rozciągał grę na skrzydła i próbował się podłączać do ataków.
Zawiszanie już zaczęli przygotowania do spotkania z Sandecją Nowy Sącz. Z drobnymi urazami zmagają się Kamil Drygas i Sylwester Patejuk.