
- Jeśli nas zabraknie, to co po nas pozostanie? - pytał w sobotę Marian Szymczak podczas uroczystości w 78. rocznicę pierwszej wywózki Polaków na Sybir.
10 lutego 1940 roku to też była sobota. Jeszcze przed świtem enkawudziści załomotali kolbami do drzwi wielu polskich rodzin mieszkających na Kresach. Mężczyzn (jeśli byli w domu), kobiety, dzieci - wszystkich, bez wyjątku - odstawiali na najbliższą stację kolejową. Tam już czekały wagony towarowe, nazywane także bydlęcymi. Takie transporty wiozły naszych rodaków w głąb Związku Radzieckiego, kilka tysięcy kilometrów.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień