Zmarnowana szansa na zdobycie Stalingradu, czyli koniec blitzkriegu
W pierwszej połowie września 1942 r. rozpoczęło się niemieckie oblężenie Stalingradu. Marginalne w pierwotnych planach miasto stało się jednym z głównych miejsc zmagań między Wehrmachtem i Armią Czerwoną.
Po pełnej oszałamiających sukcesów kampanii 1941 r. ogromnym zaskoczeniem dla Hitlera i jego generałów stała się klęska Wehrmachtu w bitwie o Moskwę w grudniu 1941 i styczniu 1942 r. Zdobycie stolicy Związku Sowieckiego wydawało się być na wyciągnięcie ręki i obiecywało załamanie władzy komunistów. Tymczasem reżim wykazał zadziwiającą odporność i zdołał przetrwać krytyczny moment, a nawet przejść do kontrofensywy.
Działania na froncie przerwało nadejście wiosny 1942 r. i związanych z nią roztopów. Drogi, bezdroża i pola zmieniły się w nieprzejezdne bagna, rzeki i strumienie wylały. Przymusowa pauza operacyjna została w kwaterze głównej Führera wykorzystana do opracowania planu działań na najbliżej czas. Wprawdzie straty były ogromne – wynosiły 625 tys. żołnierzy – ale Wehrmacht wciąż miał przewagę. Był lepiej dowodzony, lepiej wyposażony i lepiej zmotywowany niż ponosząca klęskę za klęską Armia Czerwona.
Na południe
W wyniku burzliwych narad prowadzonych w kwaterze Hitlera w Kętrzynie ustalono, że główne uderzenie pójdzie teraz na południe, w kierunku Kaukazu i jego roponośnych pól, które zapewnią niemieckiej armii tak potrzebne dostawy materiałów pędnych. Oznaczało to, że punkt ciężkości przesunie się teraz z kierunku leningradzkiego i moskiewskiego w stronę południa.
Opracowany w tym celu plan Fall Blau przewidywał dwa jednoczesne uderzenia wyprowadzone przez Grupę Armii „Południe”: jedno z prawego skrzydła na pola naftowe Baku, a
drugie z lewego skrzydła w kierunku Stalingradu wzdłuż Wołgi. Ważniejsze było to pierwsze, atak w kierunku Stalingradu miał charakter pomocniczy i ubezpieczający. Plany przewidywały że miasto nad Wołgą zostanie wyeliminowane jako ośrodek produkcji uzbrojenia i port rzeczny, ale tylko przy pomocy lotnictwa i artylerii dalekosiężnej. Nikt nie przewidywał wysłania tam znaczących sił lądowych.
Ofensywa rozpoczęła się 28 czerwca 1942 r. Grupa Armii A pod dowództwem feldmarszałka Wilhelma Lista atakowała na południe w kierunku Kaukazu. Natomiast Grupa Armii B, w tym 6. Armia gen. Friedricha Paulusa i 4. Armia Pancerna gen. Hermanna Hotha, ruszyła na wschód w kierunku Wołgi i Stalingradu. Sowieci stawiali nikły opór i cofali się na wschód. Odwrót był nakazany przez naczelne dowództwo, ale wymknął się spod kontroli i miejscami przerodził w panikę i chaos. W związku z tym Niemcy optymistycznie uznali, że doszło do załamania i dalsza droga stoi przed nimi otworem,
Jednakże były to tylko pozory. Sowiecka Stawka uznała, że Stalingrad, dawny Carycyn, a obecnie miasto Stalina, ma być broniony za wszelką cenę.
Rozkazuję utworzenie Frontu Stalingradzkiego i obronę miasta przez samą 62. Armię, aż do ostatniego żołnierza
– oznajmił Stalin marszałkowi Siemionowi Timoszence. Potrzebny był jedynie czas na uporządkowanie wycofujących się oddziałów, stworzenie linii obrony i podciągnięcie posiłków.
Znów lepsi
Ten czas Sowietom niespodziewanie dali Niemcy. Gdy dowódcy 62. Armii gorączkowo montowali obronę na Donie, z drugiej strony rzeki nikt nie następował. Sowieckie rozpoznanie lotnicze donosiło, że niemieckie czołówki stoją stosunkowo niedaleko. Co się więc stało? Przyczyna była prozaiczna: Niemcom brakło paliwa. Zgodnie z decyzją Führera większość środków napędowych przeznaczonych dla 6. Armii przekazano oddziałom atakującym Kaukaz, bo ten kierunek był priorytetowy.
Tyle że z tego powodu znaczna część wojsk szybkich 6. Armii została pozbawiona napędu. Większość sił 6. Armii została zatrzymana na całe 18 dni.
Sowieci wykorzystali ten czas tworząc na linii Donu – rzeki płynącej wielkim zakolem 70 km na zachód od Stalingradu – silną linię obronną, której centrum było miasto Kałacz. Gdy 20 lipca 6. Armia niemiecka znów była gotowa do marszu, jej dowódca gen. Paulus miał świadomość, że będzie musiał zmierzyć się z tym punktem obronnym. Generał zaplanował atak w dotychczasowym stylu – jako klasyczną operację okrążającą. Korpusy pancerne uderzyły dużymi kleszczami na północ i południe i miały zejść się pod Kałaczem.
W ciężkich walkach, w których Rosjanie bronili się zacięcie, a Niemcom wcale nie szło jak z płatka, czołówki pancerne przełamały sowiecką obronę, doszły do Donu, sforsowały go i utworzyły przyczółki na drugim brzegu. Mało tego, Wehrmacht zdobył niewysadzony most przez rzekę, co przypieczętowało sukces operacji. Był to jednak dopiero pierwszy akt zmagań. Między Donem a Wołgą Sowieci zgromadzili duże siły, ale Niemcy nie dali się zatrzymać. Ich 24. Dywizja pancerna przebiła się przez pozycje obronne i pola minowe i parła do przodu.
Rosjanie, by zatrzymać Niemców i uratować Stalingrad, rzucili przeciw kleszczom Paulusa duże siły pancerne. Doszło do dynamicznych starć czołgowych na stepie, w których liczyła się szybkość, zwrotność, umiejętność wykorzystania terenu. I znów lepsi okazali się Niemcy. 8 sierpnia awangardy 16. i 24. Dywizji Pancernych spotkały się i zamknęły kocioł. Wewnątrz znalazło się dziewięć sowieckich dywizji piechoty, dwie brygady zmotoryzowane i siedem pancernych. Była to ostatnia podczas operacji „Barbarossa” operacja okrążająca. Przeprowadzono ją około 60 km od Wołgi i Stalingradu. Paulus zakładał teraz, że przebije się szybko do tego drugiego miasta i zablokuje je od północy, a zajmie od południa.
Zmarnowana szansa
W awangardzie dalszego ataku miała iść 16. Dywizja Pancerna. Miała uderzać od Donu do Wołgi w najwęższym miejscu międzyrzecza. Wiadomo było, że Rosjanie będą go bronić za wszelką cenę. Szczególnie zaś opór będą stawiać w Rowie Tatarskim, historycznym wale obronnym, teraz rozbudowanym jako duży rów przeciwczołgowy. Na nic zdały się jednak sowieckie przygotowania. Rów został rozjechany przez niemieckie czołgi i transportery opancerzone. Sowieccy żołnierze bronili się w odosobnionych miejscach oporu. Niszczyły je sztukasy swoimi bombami lub grupy bojowe wydzielone z dywizji pancernych.
Po południu 23 sierpnia dowódca prowadzącego czołgu zawołał do swojej załogi: „Na prawo sylwetka Stalingradu”. Niemieckie czołówki dotarły niebawem do zachodnich przedmieść miasta, a potem – po walce – do brzegu Wołgi. Następnego dnia przystąpiono do zdobywania przedmieścia Spartakowka i dało ono Niemcom przedsmak tego, co będzie ich potem czekać w Stalingradzie. Przedmieście było silnie umocnione, obsadzone i nasycone bronią, a sowieccy żołnierze bronili się z zaciętością. Nowe, jeszcze nie w pełni wyposażone czołgi T-34 wyjeżdżały z fabryki „Dzierżyński” i jechały wprost na pole walki. Obok żołnierzy walczyli robotnicy i kobiety.
Gdy trwały zmagania o zachodnią część Stalingradu, Rosjanie podjęli próbę przerwania niemieckiego korytarza między Donem a Wołgą. Przypuścili tam atak od północy dywizją strzelecką wzmocnioną czołgami. Odniosła ona początkowo sukcesy, znosząc kilka niemieckich oddziałów i przerywając komunikację na linii wschód-zachód. Jednak do 30 sierpnia Niemcy uporali się z nią i zabezpieczyli korytarz od północy. Można było przystąpić do frontalnego ataku na Stalingrad. 6. Armia zaatakowała pas umocnień w środkowej części miasta. Była to głęboka strefa obronna i początkowo Niemcy nie mogli sobie dać z nią rady. Od południa zaatakował jednak niemiecki 48. Korpus Pancerny. Wchodząca w jego skład 4. Armia Pancerna gen. Hotha, początkowo utknęła na silnych i zaciekle bronionych umocnieniach, ale potem przegrupowała się i silnym klinem uderzyła na północ przerywając sowiecką linię obrony pod miejscowością Gawriłowka.
Pojawiła się szansa odcięcia dwóch radzieckich armii na zachodnich przedpolach miasta. Jednak dowódca operującej na północy 6. Armii niemieckiej gen. Paulus zgrzeszył ostrożnością. Uznał, że nie jest w stanie wydzielić odpowiedniej grupy uderzeniowej i jednocześnie utrzymywać dotychczasowe natarcie. Szansa została zmarnowana, a Rosjanie zagrożeni od południa wycofali się z dotychczasowych pozycji oddając umocnienia i zachodnie przedpola bez walki.
Nadchodzą posiłki
Niemcy uderzyli więc na wschód. 10 września zajęli południowe przedmieścia, 16 września doszli do brzegu Wołgi. Zacięte walki toczyły się w centrum miasta o poszczególne obiekty. Linia frontu była odległa od schronu dowodzenia Wasilija Czujkowa, dowódcy 62. Armii broniącej Stalingradu, o 800 metrów. Rosjanie ponosili coraz większe straty. Z pomocą przyszedł Stalin, który z osobistej rezerwy przeznaczył do miasta dwie dywizje piechoty, brygadę piechoty morskiej i brygadę pancerną. Te posiłki uchroniły obronę przed załamaniem.
To był jednak tylko początek. Dzięki staraniom komisarza politycznego frontu Niity Chruszczowa o odwody, między 15 września a 3 października Stalin skierował do miasta sześć świeżych i wyposażonych dywizji piechoty. Rzucono je w ruiny miasta, do fabryk, domów i kamienic zmienionych w punkty oporu, które Niemcy musieli zdobywać jeden po drugim ponosząc krwawe straty. „Trzeba z tym skończyć, miasto musi wreszcie upaść” - pieklił się Hitler. Jednak szansa na szybkie zdobycie Stalingradu minęła. Niemców czekały długie i wyczerpujące walki. Mało tego, twierdza nad Wołgą stanie się grobem niemieckiej 6. Armii, a stalingradzka klęska zniszczy mit o niezwyciężoności Wehrmachtu.
5 września 1698
Car Rosji Piotr I Wielki wprowadził podatek od posiadania brody. Chcąc unowocześnić rosyjskie społeczeństwo i skłonić mężczyzn do golenia twarzy car nałożył opłatę na posiadaczy zarostu. Wysokość podatku uzależniona była od statusu posiadacza brody. Osoby związane z dworem cesarskim, wojskiem lub rządem płaciły 60 rubli rocznie. Zamożni kupcy po 100 rubli rocznie. Chłopom za każdym razem, gdy przybywali do miasta naliczali opłatę dwóch i pół kopiejki.
6 września 1794
Podczas insurekcji kościuszkowskiej zakończyło się rosyjsko-pruskie oblężenie Warszawy. Walki rozpoczęły się 13 lipca, ale dzięki umiejętnej obronie prowadzonej przez Tadeusza Kościuszkę nieprzyjaciele odstąpili.
7 września 1928
Rozpoczął się pierwszy Tour de Pologne. Nosił wtedy nazwę: Bieg Kolarski Dookoła Polski „Przeglądu Sportowego” i Warszawskiego Towarzystwa Cyklistów. Trasa zaczynała się w Warszawie, wiodła m.in. przez Lublin, Lwów, Kraków, Poznań i Łódź. Liczyła 1491 km. Pierwsze miejsce zajął Feliks Więcek z Bydgoskiego Klubu Kolarskiego, drugie Wiktor Olecki z Legii Warszawa, a trzecie Stanisław Kłosowicz z Towarzystwa Zwolenników Sportu Łódź.
8 września 1974
Prezydent USA Gerald Ford ułaskawił in blanco swego poprzednika Richarda Nixona za wszystkie przestępstwa jakich dopuścił się on w czasie swej prezydentury. Oznaczało to, że Nixon nie odpowie za aferę Watergate.