Zmysłowe i kobiece. Takie są dziewczyny z protezą nogi

Czytaj dalej
Fot. Martyna Tochwin
Martyna.Tochwin@polskapress.pl

Zmysłowe i kobiece. Takie są dziewczyny z protezą nogi

Martyna.Tochwin@polskapress.pl

Emilia, Joanna, Renata i Katarzyna. Cztery kobiety z różnych zakątków naszego regionu. Każda z nich ma swoją tragiczną historię. Ale jest coś, co je łączy. Wszystkie są po amputacji nogi. Straciły je albo na skutek wypadków albo jako powikłania po nowotworach. Mimo tego braku chcą czuć się piękne i wyjątkowe. I właśnie dlatego wzięły udział w nietypowej sesji fotograficznej, która miała ukazać ich piękno, wyjątkowość oraz siłę.

Po tej sesji na pewno założę krótkie sukienki, szorty. Do tej pory właściwie nigdy tego nie robiłam, nie pokazywałam się z protezą. Robiłam wszystko, żeby to zakryć. Ale teraz czuję, że nabieram odwagi, że jestem na to gotowa. Trzydzieści lat się chowałam, ale już mówię dość - mówi z pewnością w głosie Renata.

Ma 42 lata, mieszka w Ostródzie koło Olsztyna. Ostatnie dni razem z trzema innymi kobietami spędziła w Sokółce i Kuźnicy. To tu odbywała się wyjątkowa sesja fotograficzna w ramach akcji „Piękne pomimo wszystko”. Pomyślana i przygotowana specjalnie z myślą o kobietach po amputacji.

- Chciałyśmy pokazać, że niepełnosprawności nie trzeba się wstydzić, że mimo braku kończyny nadal jesteśmy kobietami, tak samo pięknymi i wartościowymi, jak wszystkie inne - mówią bohaterki projektu.

Sesja odbyła się w sali Bona w Kuźnicy. Emilia, Joanna, Renata i Katarzyna pozowały przed obiektywem sokólskiej fotografki Agnieszki Nowik w różnych stylizacjach: w długich i krótkich sukienkach, w bieliźnie, w pościeli. W makijażach i fryzurach, które przygotowały im profesjonalistki, czuły się wyjątkowo kobieco i zmysłowo. A nie zawsze tak było...

Straciła nogę w dniu, kiedy zapisała się na kurs tańca

Renata straciła nogę trzydzieści lat temu. Miała wtedy 13 lat. To był dzień jak co dzień. Wracała ze szkoły.

- Na przejściu dla pieszych potrąciła mnie ciężarówka. Nie straciłam przytomności, wiedziałam co się stało. Gdy wyciągali mnie spod samochodu, to już wiedziałam, że nie będę miała nogi. Bo nic z niej nie zostało - wspomina Renata.

Dobrze pamięta pierwszą myśl, jaka wtedy przyszła jej do głowy: że nie będzie mogła tańczyć. Akurat tego dnia zapisała się na kurs tańca towarzyskiego...

Szybko musiała dorosnąć. Choć ukrywała swoją protezę pod długimi spodniami, nieraz słyszała za plecami wyzwiska: cyborg, kaleka. Mimo swojej ułomności próbowała wszystkim udowodnić, że jest taka, jak wszystkie inne dziewczyny, że ze wszystkim sobie poradzi.

Jej życie nabrało barw, gdy poznała swego przyszłego męża. Akceptował ją. Urodziła dwójkę dzieci. Niestety, po wielu latach wspólnego życia, jej świat runął. Mąż ją zdradził, a ona usłyszała słowa, które cierniem wbiły się w jej serce.

- Że jestem obrzydliwa, że nie może już na mnie patrzeć, jak skaczę na jednej nodze. To mnie zabiło - przyznaje Renata.

Półtora roku chodziła do psychologa, żeby zaakceptować siebie na nowo. Dopiero jak zdecydowała, że odejdzie od męża, poczuła się znów wartościowa. Z traumy pomogła jej wyjść sesja zdjęciowa.

- Chciałam podbudować swoje poczucie wartości. Zrobiłam sobie prywatną sesję, tylko dla siebie, bardzo kobiecą. To mi pomogło - podkreśla.

Mamusia ze śrubką w nóżce

Niemal trzydzieści lat z protezą żyje też Katarzyna z Rutki pod Zambrowem. I nogę - podobnie jak Renata - straciła na skutek wypadku komunikacyjnego. Miała wtedy 21 lat.

- Byłam z trzema koleżankami na przejściu, gdy potrącił nas samochód. One wyszły z tego cało. Ja miałam powikłane złamanie i amputacja była konieczna. Jak obudziłam się po operacji, to pomyślałam, że to dobrze, że to spotkało właśnie mnie, a nie koleżanki. Bo one by sobie z tym wszystkim nie poradziły. Ja byłam już zahartowana wcześniejszymi przejściami - wspomina.

Choć po wypadku nie wpadła w czarną rozpacz, scenariusz na życie miała jeden. Założyła, że będzie sama, nigdy nie założy rodziny, nie będzie miała męża, dzieci. Ale los miał inne plany. Ma 7-letniego synka i męża, który - jak sama mówi - zakochał się w jej jednej nodze.

- Czuję się szczęśliwa i spełniona. Naprawdę - przekonuje z uśmiechem.

I dodaje cicho, że jedyny dyskomfort, jaki odczuwa z powodu protezy, to sprawy związane z szeroko rozumianą seksualnością. To jej jedyna bolączka. Cały czas z tym walczy.

Od samego początku starała się traktować protezę jako część siebie. Nie chciała jej ukrywać. Choć przez długi czas musiała. Ale nie ze względu na swoje opory.

- Proteza była zwyczajnie brzydka, z jakimś skórzanym sznurowanym lejem. Trzeba było to chować, bo było brzydkie dla oka - tłumaczy. - Dziś chcę tę nogę pokazywać. To jest nawet trochę masochistyczne, bo lubię, gdy np. spod spodni widać śruby - dodaje ze śmiechem.

Zdaje sobie sprawę, że dla wielu ludzi może być pewnego rodzaju ciekawostką. Zwłaszcza dla dzieci, które czasami nazywają ją cyborgiem. Stara się rozmawiać, tłumaczyć. Ale często nie musi. Bo, jak sama mówi, jej najlepszym ambasadorem jest synek.

Pozostało jeszcze 47% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Martyna.Tochwin@polskapress.pl

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.