Źródła. Pani Maria „doktorów nie lubi” - 107-latka wielu młodszych mogłaby przegonić
Wnuk pani Marii Budki, Wiesław wie, że z babcią żartów nie ma. - Jak kiedyś jej powiedziałem, że trzeba by do lekarza jechać, to z dwiema laskami mnie goniła - śmieje się. - Nogi może i ma słabe, ale wywijać rękami to jeszcze potrafi - dodaje. Ta 107-latka ze Źródeł koło Alwerni jeszcze niedawno sama jeździła busem do Alwerni, Chrzanowa i Krakowa. Po zakupy i by „rozruszać” kości.
- Kierowcy busów, którzy znali moją mamę, podwozili ją nieraz pod sam dom, choć musieli sporo drogi z przystanku dołożyć - opowiada córka pani Marii, Janina.
Pani Maria mieszka tylko z wnukiem Wiesławem. We dwoje radzą sobie jednak znakomicie. - Moją specjalnością jest rosół, a babci zupa pomidorowa. Jakby mnie ktoś zapytał, co jest receptą na długowieczność, to bym powiedział, że właśnie ta babcina zupa - mówi pan Wiesław.
- Lubię gotować. Stanie przy garach mnie wcale nie męczy - dodaje 107-latka.
Kilka lat temu konserwowała się odrobiną alkoholu, teraz jednak już żołądek nie ten. Obecnie regularnie pije lecytynę.
Maria Budka urodziła się 14 kwietnia 1911 r. Nie miała łatwego życia. Jej rodzina była biedna. Jak to na wsi, żyli z tego, co wyhodowali. Najmowali się też do różnych prac. Ona sama, jako 16-latka pojechała do pracy na roli do Niemiec. Brali tam osoby od 21 lat.
Czytaj więcej:
- W rozmowie 107-latka najczęściej wraca do czasów II wojny światowej.
- To dla niej były najgorsze lata z całego życia...
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień