Autka za dwa złote

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas / Polskapresse
Tadeusz Płatek

Autka za dwa złote

Tadeusz Płatek

Pozostało pięć minut do otwarcia sklepu, byłem z dwójką dzieci, przy drzwiach stał elektryczny, bujany samochodzik na dwa złote, co oznaczało, że właśnie te dwa złote straciłem, że zaraz dzieci w samochodziku zasiądą, że będą się bujać, co rozumiem, ponieważ nawet dorośli to mają, za ciężkie pieniądze kupują sportowe fury wyłącznie po to, żeby ostro przyspieszać, a potem ostro hamować, czyli, de facto, bujać się, w tył i w przód, a na zakrętach - w prawo i w lewo.

Zdziwiło mnie, dlaczego w tym elektrycznym autku, jak również we wszystkich zabawkach na dwa złote - wliczając w to latające spodki, samoloto-słoniki i helikoptery - zawsze są dwie kierownice, po lewej i po prawej stronie. Pewnie po to, żeby się dzieci nie kłóciły, żeby każde mogło sobie tą kierownicą kręcić.

Na zdrowy jednak rozum jest to ekonomicznie nieuzasadnione, bo dwójka doznaje satysfakcji z bujania i kierowania za jednym razem, więc za dwa, a nie za cztery złote. Ważniejszy jest jednak aspekt pedagogiczny. Od małego wmawiamy im, że w dziedzinie prowadzenia samochodu panuje demokracja, że każdy będzie miał swoją kierownicę. I potem pasażerowi wychowanemu w duchu dwuwładzy, tej kierownicy brakuje - wciska nieistniejący pedał w podłogę, czyni rzeczowe uwagi, że trzeba było pojechać w lewo, a nie w prawo, zadaje z fotela po prawej irytujące pytania, dotyczące trasy i techniki jazdy, słowem, zachowuje się tak, że mam ochotę zaparkować pod sklepem, dać mu dwa złote i nawet nie zastanawiać się, czy on się do tego autka zmieści czy nie.

Tadeusz Płatek

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.