Brała nóż, kiedy partnerzy byli niemili
Relacje Marzeny z mężczyznami można porównać do bluszcza, który mocno oplata wybraną rzecz i pnie się po niej w górę. Tak 41-latka traktowała wybranków. Kiedy przestawali się liczyć, szybko wybierała kolejny obiekty adoracji.
Z mężem była sześć lat. Rozstała się, bo pojawili się dwaj inni panowie. Dali to, czego brakło w jej małżeństwie. Z jednym miała syna, z drugim córkę. Potem zaistniały pewne życiowe zawirowania i kobieta najpierw na 20 miesięcy, a potem na dwa lata trafiła za rozbój za kratki. Wyroki katowickiego sądu odsiedziała, ale to nie był koniec kontaktów z wymiarem sprawiedliwości i służbą więzienną. Z sześcioma wyrokami na koncie dorobiła się miana recydywistki.
Sławek i Piotrek
Kiedy w życiu Marzeny pojawił się Sławek, oplotła go na dwa lata. Tworzyli burzliwy związek, przemoc była udziałem obu stron. Raz Marzena sięgnęła po nóż i wymierzyła cios w twarz wybranka. Sławkowi została pamiątka na całe życie w postaci blizny na nosie. Miał jeszcze na ręce bliznę, ale tylko wtajemniczonym zdradzał, że to też robota partnerki. Pytany, jak im było razem, zawsze zapewniał, że cudownie, fajnie, fantastycznie, ale w pewnym momencie miał dość ukochanej. Wyprowadziła się dwie ulice dalej do Piotra, innego mieszkańca Chrzanowa. Był lipiec 2016 r.
Sąsiedzi i rodzina widywali Piotra, jak spaceruje przed blokiem pod rękę z Marzeną. Miłość? Raczej nie, choć kobieta potem opowiadała w sądzie, że planowali związać się na stałe i wziąć ślub. Twierdziła też, że znali się osiem długich lat, ale dość luźno. - Cześć, cześć, co słychać, jak tam? - tyle mówili i szli każde w swoją stronę. Dopiero, kiedy Marzena rozstała się ze Sławkiem, zaczęła na poważnie chodzić z Piotrkiem. Nawet myślała, że jest z nim w ciąży, ale okazało się, że jednak nie.
Piotrek był już po rozwodzie. Po śmierci matki mieszkał sam przy ulicy Mieszka I. Była żona odeszła z ich dzieckiem, miał jeszcze dwoje nieślubnych pociech, ale bardziej zajmował go romans w Marzeną niż los swoich potomków.
Traktował ją dobrze. Sąsiedzi dziwili się nawet, co tak cicho w jego mieszkaniu. Wcześniej awantury i wrzaski nie były tam rzadkością.
- Widziałem ich z okna mojego bloku, ale z bratem nie zdążyłem pogadać o tej kobiecie. Ostatni raz dostrzegłem Piotrka w czwartek, w niedzielę już nie żył - opowiada Bogdan Pawłowski.
Z dalszej części tekstu dowiesz sie:
- co się stało z Piotrem
- jaka jest wersja Marzeny
- kiedy usłyszymy wyrok w tej sprawie
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień